Bober
Piosenka o wolności
[Zwrotka 1]
Nic mnie tak nie stawia na nogi jak odrobina słońca nad ranem
Ale uwielbiamy się mijać, zasypiam jak wschodzi, znów się kładę jak wstaje
Zaspałem, na życie zaraz zaśpię
Podobno mamy tylko jedną szansę
One opportunity, czyli się nie zrespię na starcie
Lubią się mścić niewykorzystane okazje
Pamiętaj słowa Darka, na zawsze, ja zapamiętałem
Hulajnogą jadę przez Wawkę
I odpalam szluga, który wcale nie pachnie
Odpaliłbym takiego, co pachnie, ale w oknie
Jest pani tak oddana Polsce
Mój chill dla niej to plama na godle
Zadzwoni po takich, co się zasłaniają orłem
Żeby mi zabrali, co dobre
Jak to dziwny pan przeszukuje mnie?
Przecież mam prawo mówić kto tu, gdzie
Może na luzie mnie dotknąć, a kto niе
Ustalmy co to wolność, a co fejk
Jak to kładziesz łapę na mój sprzęt?
To tylko kraszer, parę blеt
Ta pani to nie łapie co to jest
A w ogóle, to mam na to papier, weź

[Refren]
Muszę czekać aż zmienią zdanie
Starsi panowie i starsze panie
Muszę czekać aż zmienią zdanie
Starsi panowie i starsze panie
[Zwrotka 2]
Jak to jest, że najdalsza na świecie mi hustlerka
A i tak ziomek dzwoni do mnie z pierdla?
A ja naprawdę nie wiele wiem o przestępcach
Widziałem W-11, ale nie pamiętam
O wolności jest ta piosenka
Puść ją, powiedziałem, puść ją na przerwach
Na lekcjach i gdzieś tam
Gdzie dotrze w końcu do serca każdego zakutego łebka
Kto by przypuszczał, kto by pomyślał
Że wciąż będziemy walczyć po latach?
O coś co już masz
W normalnych punktach
W cywilizowanych zakątkach świata
Kto by przypuszczał, kto by pomyślał
Że za zjedzenie skręta jest krata?
Nie taka na brzuszkach
Nie na koszulkach
Sami na siebie kręcimy bata

[Refren]
Muszę czekać aż zmienią zdanie
Starsi panowie i starsze panie
Muszę czekać aż zmienią zdanie
Starsi panowie i starsze panie
[Outro]
Jadą psy, chowaj jaranie
Jadą psy, chowaj jaranie