[Zwrotka 1]
Przez dziurkę siata klepie okrutnie
Nie wie, czemu się zamulił, nie ma miejsca na zamułkę
Gruby może nie ztrybi, póki co jadą kółkiem
Trzecia taryfa wbita i zagaduje jak kumpel
Niepokoje jak zwykle, kiedy licho nadchodzi
Ono nie śpi zwykle, dla niepoznaki ci posłodzi
Z Żoliborza przez centrum, a miało być na Bemowo
Sam nie wie, czy to wkręt już, po prawej pałac, ale nie prestiżowy
Szybki ogar, ale blokowane drzwi, na parkingu są już na mostowskich
Cierp mówi "Idziemy z tym, co masz, na komendę albo płacisz klocka"
Frajerowi nie zapłaci, ale niedaleko jest bankomacik
Pali frana, żeby tam podjechać i wszystko może się przyfarci
Jeden i drugi pazerny, konczę powoli piosenkę
Nie ma konta ani karty, ale co ma być, no to będzie
Euronet wita, w tył zwrot, wali typa z byka
Cierp pada, parę schodów kica, strugi krwi, sączy potylica
Jego oczy wyssane z życia (co jest?)
Młotek bedzie ciężki