Kaz Bałagane
Melanż mnie wykończy
[Część I]

[Zwrotka 1: Kaz Bałagane]
Co ty wiesz, jak tu składać, bo jak wkradam się na ślad
Jest gra, stoję, werbel wybija mi salwe braw
Co jest, miałem już tego nigdy nie toczyć
Znów [?] jednej nocy
Otwórz oczy, właśnie tak
Jebać rap dla flaków, biorę napój chłopaku
Ty dobrze wiesz, że linijek parę mam najebanych w baku
Style życia nie najzdrowsze; owszem
Dzisiaj tu jestem też z drugim sportowcem
To niedobrze, co ty robisz ze swym życiem
Mógłbym tu kurwa mać kręcić filmy przyrodnicze
Drugi policzek nadstawiam, kiedy melanż mnie przerasta
Ty bierzesz znów to pod telefon w zastaw
Ciśnienie wzrasta ci przez proch, to jest to
Czasami warto jednak umieć powiedzieć stop (stop)
(Stop, stop, stop)
(Czasami warto jednak umieć powiedzieć stop)

[Zwrotka 2: Plejer]
Zanim melanż mnie wykończy na dobre będę musiał skończyć z tym
Znaleźć odpowiednie hobby dla siebie bo rap nie pozwala mi przestać pić
Widzę jak ty i ty macie o tym blade pojęcie
[?] jak patrzysz na mnie, czuję, że zaraz złamiesz mi serce
Nie mam pit-u, nigdy go nie będzie dla jebanych braci; stań
W pierwszym rzędzie zobacz jakie lecą rapy; Plejer/Kaz
Teksty świecą mocniej niż karaty
To dla tańcu tu będą, bo jarają się polskim rapem
To dla typów, co tu mażą ściany wrzut na mury
Tych co trzymają się sztywno, jak psy pytają się "Który?"
Czarne skóry, ciemne interesy, szybkie stówy
W melanżu już [?] czas się nie dłuży, pełen luzik
Tyle fruzi, co tu poszłoby ze mną
To teraz widzę – już śmigają w złotych paskach
Dlatego jakąś pigułę jebnąc i wyjebać kwitsko
Ta, życie jest gonitwą, jest gonitwą
[Bridge: Kaz Bałagane & Plejer]
Melanż mnie wykończy, wykończy synek, mimo to... (to...)
Ja dalej płynę
Nic się nie zmienia, mimo że zmienia się co chwilę
I weź ode mnie zabierz te pierdolone promile, weź!
Melanż mnie wykończy, wykończy synek, mimo to... (to...)
(To!) (to...) Ja dalej płynę
Nic się nie zmienia, mimo że zmienia się co chwilę
I weź ode mnie zabierz te pierdolone promile, weź!

[Interludium: Kaz Bałagane]
Wiesz o co chodzi? Nie, nie, nie
To jest, to jest bydło, wiesz o co chodzi
To nie o to chodzi, wiesz o co chodzi
Dobra, lecimy z dalej, kończymy kurczę ten festiwal zepsucia
Ostateczny joint – pyk, odpalamy

[Część II]

[Intro]
Sprawdzaj to, Plejer/Kazik
Osiedlowo nie?
Muranów, typie

[Zwrotka 1: Plejer]
Ty, lala, nie jesteś dzisiaj sama w nocy
Słuchasz mojej płyta z rana, masz podkrążone oczy
Masz długie nogi, ale nie lubisz zawijać z buta
Coś ci znowu nie pasuje, ale kurwa, life is brutal
Ssij fiuta, ale nie chcę cię na własność
Jest basu tyle naraz, a ze mnie to żaden alfons
Zawijam banknot, świat nie będzie lepszy
Żyje się raz, to kolejny krok do śmierci, brat
[Zwrotka 2: Kaz Bałagane]
To znów ozłacany styl a ty wytrzyj brokat
Nie gustuje w tym, tylko w długich, czarnych włosach
Patrz jaka proca, kasztany już kipią
Ona wilgotna jak rosa, kiedy zaczynamy before
Ty pod sklepem piwo pij, jak nie masz co robić
Wole kulinarny myk, jak dobrze zrobić pierogi i
Twoje nogi lubię, kiedy są luźne
Dziś siedzimy razem, jutro liczę kapustę

[Zwrotka 3: Plejer]
Ona wbija szpony w moje plecy, słyszę jej piski, więc
Przechodzę do pozycji od propozycji
Musimy się wyszaleć, zanim będzie po wszystkim
Jak będziesz chciała odejść, sam spakuję ci walizki
Już nie chcę słuchać, co masz do powiedzenia
Bo przynudzasz bardziej niż na lekcjach w szkole rodzenia
Masz niezłe spojlery, ale lepiej weź stoperan
I kładź się do łóżka na brzuch, cię sponiewieram

[Zwrotka 4: Kaz Bałagane]
Sztuki przybite klocem z podniesionym nosem
Bibliotekarki, cnotki – kurwa, nie zniosę
Drinka poproszę, ze mną gracz Plejer
I gdy lecimy po osiem to ty nie wiesz co się dzieje (Nie)
Ty masz nadzieję, a nadzieja matką głupich
A takiej chujowej gadki to nawet głupia nie kupi
Jestem wśród ludzi; alkoholowy stan
Dziś sztuki wygrzane już jak po dobrych lampach
[Zwrotka 5: Plejer]
Ja (ja) jadę szybciej niż lampart
Tu dwie sztuki a nie gówno co pakujesz po samarkach
Słyszałem, że się dobrze bawisz przy moich kawałkach
Kiedy pójdziemy w balet, ulepisz ze mną bałwanka
To jest magia sama w słowach
Taki rap z Muranowa, wiem, że ci się podoba
Wiem, na cały dzień a nie kurwa mać na forach
A jak idziemy do łoża, masz poczuć się wyróżniona

[Outro: Kaz Bałagane]
To Bałagane i leci pielgrzymka
To nie wypad do kibla na dymka
Nie Ewelina Fita
Choć zaśpiewać mogę piosenkę o miłości, co jest ulotna jak bobek
Weź swój towiec, poldona nikt nie wali
Jedyne co dziś jebnę to parę kawalin
Albo pierdolnie stanik [?]
Żeby nie było hecy; dobra, dalej płynę