Juro:
CUW CUW
Zero sześć cztery i dwa zera
Chyba już wiem skąd to naciera
Skąd to uderza
Od dawna jestem w grze
Żaden świeżak, żadne czerstwe wersy
Jestem jaki jestem, taki do grobowej deski
Po ciemny prestiż, leje na chałturę
Bezinteresownie tworzę tą kulturę, to się czuje
Nie gustuję w tym co modne
Zawsze kibicuje mocno temu co jest wiarygodne
Jak chcesz się do tego odnieść, ja to widzę tak
Albo wkładasz w to serce albo jest jak sztuczny kwiat
Coraz bardziej chory świat
Głowy od chemii puste, coraz bardziej sztuczna twarz w niejednym lustrze
Gdzie to dalej pójdzie, nie potrzeby prolog
Jakby się nie zmienił świat
Ja pozostanę sobą
Przyjdzie słono płacić Ci, staniesz na podium
Się nie zrażaj, stal wykuta jest w ogniu
Ref
Tylko ciężka praca daje obfite plony
Tylko szczera miłość przetrwa każdą zamieć
Tylko co prawdziwe rozpoznasz po woni
Żaden sztuczny kwiat nigdy nie zapachnie
To co wartościowe pielęgnuj jak kwiat
Jeśli o coś dbasz to nigdy nie zwiędnie
Jak nie jesteś sobą, znaczy kogoś grasz
Życie na momencie, prześwietla jak rentgen
Vin Vinci
Sztuczne uśmiechy niczym sztuczny kwiat
Niby jakoś to wygląda ale wiesz, że coś jest nie tak
To twoja sprawa jaki wybierzesz szlak
Tu gdzie nie brakuje wad
Czy zawiedzie się siostra i brat
Od wielu lat reprezentuję dumnie
Vandali Vibe i bokiem omijam chujnie
Mimo, że wielu wrogów grono wysuszonych liści
Ciągle idę po swoje i pierdolę tani wyścig
Tu gdzie korzyści z mózgu robią ludzią papkę
Kurwa za siano sprzedałaby nawet swoją matkę
Toczymy walkę z ułomnością tego świata
Nieskażony ogród co te chwasty pozamiata
Nie wszystko złoto co się świeci, pamiętajcie dzieci
Róże betonu a od nich prawdy przekaz do was leci
Czlowieka wartości nie zastąpią drogie szaty
Obyście się nie stali jak na murku sztuczne kwiaty
Ref
Tylko ciężka praca daje obfite plony
Tylko szczera miłość przetrwa każdą zamieć
Tylko co prawdziwe rozpoznasz po woni
Żaden sztuczny kwiat nigdy nie zapachnie
To co wartościowe pielęgnuj jak kwiat
Jeśli o coś dbasz to nigdy nie zwiędnie
Jak nie jesteś sobą, znaczy kogoś grasz
Życie na momencie, przeswietla jak rentgen
Póki serce tłoczy krew
To kolejny szczebel
Intruz
Kiedyś codziennie z podwórka mamie kwiaty przynosiłem
Raz ode mnie nie przyjęła więc do śmieci wyrzuciłem
Bo zapytała gdzie cena
Dlaczego nie kupiłem, kwiaciarnia była zamknięta a ja do niej nie zdążyłem
Więc podpierdoliłem ale z miłość bądź pewna
Kwiaty wycenili, moja miłość jest bezcenna
Róża zdechła niejedna, ja ukryty optymista
Nie chcę waszych róż bo każda była tokijska
Nienawidzę kwiatów, sztuczne mi na chuj?
Kupię Ci storczyka ja tam wolę jak jest skun
Sztuczne kwiaty to ból, nie ważne, że kwiat zielony
Dla mnie zadna przyjemność, dla Ciebie oszczędność wody
Wszystko ma duszę swoją
Mówię o tym co żywe
Pamiętam jak gołą reką kiedyś zrywalem pokrzywę
Nie dam Ci sztucznego nie ma takich w moim sadzie siedzę w ogrodzie Dantego
Uważajcie co zrywacie
Nie dam Ci stucznego nie ma takich w moim sadzie siedzę w ogrodzie Dantego
Uważajcie co zrywacie
Ref
Tylko ciężka praca daje obfite plony
Tylko szczera miłość przetrwa każdą zamieć
Tylko co prawdziwe rozpoznasz po woni
Żaden sztuczny kwiat nigdy nie zapachnie
To co wartościowe pielęgnuj jak kwiat
Jeśli o coś dbasz to nigdy nie zwiędnie
Jak nie jesteś sobą, znaczy kogoś grasz
Życie na momencie, przeswietla jak rentgen