Vin Vinci
Syn Ulicy
[Zwrotka 1]
Nie miał niczego po za bagażem doświadczeń
Nic nie zawdzięczał ojcu nic nie zawdzięczał matce
Po za bliznami przez które stał się skurwielem
W drodze by zdobyć władzę stać na ulicy czele
Stal się jej synem wybrańcem z krwi i kości
Nie miał współczucia i dla kurestwa litości
Rzucał tematem i to hurtowe ilości
Pobicia haracze pozbyły go wolności
Z głową na karku wychodził bez szwanku
Z zasadami w sercu pośród złodziei morderców
Psiarni chuj w dupę on budował swoją grupę
Mówił złoto będzie nasze za to zdrajca będzie trupem
Ten co się stawiał zwykle zostawał z niczym
Albo kończył w takim stanie że aż wrogom tak nie życzysz
Czuł domowe ognisko kiedy palił dowody
Przyczajony krokodyl wybuchowy jak trotyl

[Refren]
To był syn syn ulicy
Spory z wrogami rozwiązywał w piwnicy
To był syn ulicy syn
Dla frajerów kula w łeb jakie łzy chuj z tym
To był syn syn ulicy
Tu zakopał naliczył po swojemu rozliczył
To był syn ulicy syn
Trzymał się swoich zasad walcz albo giń
[Zwrotka 2]
Luksusowе auta, postrach, parę kwadratów
Latali za niego sam zaczynał od napadów
Żadne kurwa gadu gadu wszyscy mówią na per pan
Z szacunkiеm do bosa wiedzą że nie działa sam
Już nie w samarce gram za to tiry zza granicy
Opłaceni celnicy nikt nic nie wie i nie widzi
Ty jak się mieszasz to żołnierzy wyślę cesarz
Węszy każdy pies A nikt psów nie chce wieszać
Bałagany kasyna w Polsce i za granicą
Do źródła nie dotarli działania barona widzą
Nieruchomości stawia tutaj jak domki z kart
Paru sztywnych wspólników wie kto ile jest wart
Pod nimi cały sztab zapierdala jak mrówki
To dla brudnej gotówki euro dolary złotówki
Przemyt handel już nie grupa A kartel
Spełniły się słowa jak kiedyś mówili z fartem
Ścigany listem wyjechał na wyspę
Pałac z tarasem - luksusy, a za nim basen
Nie nasyciła kota wielka kopalnia złota
Buduje historię niczym Pablo Escobar
Tak wiele do zdobycia a za krótkie jest życie
Ciągle po więcej idzie mimo że jest na szczycie
Nie myśli o wyrokach to koło chuja mu lata
Syn Ulicy ojciec przestępczego świata