Vin Vinci
Wjazd
[Refren]
Latam za sosem sosem
A blokom przekaz niosę
Wciąż prawdę głoszę głoszę
I o nic się nie proszę
Sam sobie bossem bossem
Z familią tworze fosę
Jebać to złoto prosie
Chce zdrowia dobry Boże

[Zwrotka 1]
Żyje zajawką jak słońcem Jamajka
Nic to nie zmieni jak nie dasz mi lajka
Nie jedna szmata chce mi nerwy szargać
Za krzywe akcje wyrucha Was karma
Śmieszne aferki to już kurwa standard
Nie mają swojego życia pajace
Weź się do pracy i zamknij tą mordę
Ja na swoje tyram jak dorosły facet
Raczej, nie inaczej byku
Bo ogarniam sprawy na szarym chodniku
A ze mną w szeregu paru zawodników
Wbijamy w bałagan co go masz na strychu
Lecę po swoje nie marnuje bitu
Bo szkoda mi czasu i słów pełnia czy nów
Mamy co robić, jeśli nie legal istnieją sposoby
[Refren]
Latam za sosem sosem
A blokom przekaz niosę
Wciąż prawdę głoszę głoszę
I o nic się nie proszę
Sam sobie bossem bossem
Z familią tworze fosę
Jebać to złoto prosie
Chce zdrowia dobry Boże

[Zwrotka 2]
Bo co mi potrzebne do życia uczyła familia i szara ulica
A sukcesów niema od picia
W melanżu już basta bo nie chcemy zdychać
Poprzeczka wyżej niż flakon przy ladzie
Prowadzi na dno ten jebany badziew
Mimo że czasem odpalam się ciężko
To nie widzę życia takiego koleżko
Więc lecę jak orzeł biały z taką wiarą mordy przebijemy skały
Niech becel zgarniają ziomki tylko dobrzy ludzie nie jebane pionki
Co serce mają i zasady w głębi duszy zawsze to wpojone w nawyk
Że Honor ma się tylko jeden w zamian za dobrobyt wolę z twarzą biedę

[Outro]
I chuja wbijam w to że kłody chcą kolejne rzucić
Prawda na bicie byku to towar dla naszych ludzi
Możesz się łudzić że zatrzymasz mnie chojraku
Zapierdalam jak Bugatti cały czas na swoim szlaku