3Y Gun Kara
Recepty
[Intro: Kara]
Ta, oh

[Zwrotka 1: Kara]
Pokonuję kilometry, działam
I jebią mnie wasze względy, nara (papa!)
Nie patrzę na wasze metki, hałas (ta!)
Robią mi jak gram koncerty, balans
Łapię taki, że mam drogę usłaną kolcami, ej
Jak tam dojdę, no to będzie usłana różami, ej
Typy imponują, ale dla mnie ty to tylko cień
Jak Mahomet Ali siły tyle mam, że lepiej wiej
Siada mi to, trasę mam taką, ze zabijam tło
Drogę mam taką, że daję wam flow, nie patrzę na nich, omijam dno
Uh, prosta gadka, mój styl klatka i blok
Mój styl trawka i sort, to styl tłusty jak joint
Drogę obieramy sami, a ty co masz w planach?
Nie wyprzedzam na zakrętach, ja już to wygrałam
Nie ważne czy jesteś dzieciakiem w brudnych ubraniach
Marzenia to nie jest fikcja, marzenia mam w planach, oh

[Refren: Cukier, Kara & Feno]
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłе zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do sеtki, yeah
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłe zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do setki, yeah
[Zwrotka 2: Cukier]
Prowadzę skład przez wodę, jakby gonił mnie Ramzes (Ramzes!)
Szybkie, miejskie życie, czas przez łapy płynie jak Ganges (Ganges!)
Oni w kółko po pustyni, ja sam wybieram traskę (skrrrt!)
Ciebie branża pozmieniała, a ja zmieniam tę branżę
Jestem żywym dowodem na to, że tu da się inaczej (da się! da się!)
Jednym strzałem zabezpieczam przyszłość, Warren Buffett (Warren Buffet!)
Gdybym dostał inną pasję, byłbym zarobasem
W gospel rapie zaraz ugram wszystko, mów mi Kylian Mbappé (skrrrt!)
To jest ziemia obiecana, mordo ty nie możesz wejść (wejść!)
Może kiedyś ci się uda zrobić comeback, gdzie jest Eis? (gdzie jest Eis?)
Ja wyszedłem już z niewoli, został tylko fajny chain
A ty siedzisz jak na smyczy, jakiś pies

[Refren: Cukier, Kara & Feno]
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłe zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do setki, yeah
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłe zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do setki, yeah

[Zwrotka 3: Feno]
Ja wolę sensi niż tani prestiż, bookuje bad trip
Ty wolisz walić kreski, gdy cię dogania termin
Eksterminuje treści, żeby się nie zapętlić
A wszystkie moje błędy notuje sobie w błędnik
Potem dokarmiam sobie mrok, poryty wandal kontra glock
Z rejonu bandan PatoCoach, pomimo parcia, zwykły chłop
Gdy twoja panna sypie proch, który popychasz sam na blok
Kto winowajcą twoich trosk, no kto? Ja
Jak nie ty sam dałeś jej temat na tą zabawę
Potem piszczał dialekt, że dałeś jej przez przypadek
Jej charyzma dalej, to diabeł, co pluje jadem
A ty pizda, frajer i taką drogę wybrałeś, yeah
[Refren: Cukier, Kara & Feno]
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłe zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do setki, yeah
Nie mam recepty, yeah
Na te zawiłe zakręty, yeah
Pokonuję kilometry, yeah
Gdy rozpędzam się do setki, yeah