Odraza
Schadenfreude
Nie przyszło dworca widmo
I choć piwnica już inna, to głowa ta sama
Z Korony w samotność, z Łokietka w banał
Ze Śląska do zmierzchu, z Krakowa do rana
Z uporem nekrofaga, bez salw, hejnałów i bez werbli drążę historię swojego upadku

Nie przyszło dworca widmo
To była tylko garść skradzionych dramatów
Wola bezmocy
Beztroska pustka
Błoga dekada pod ziemią
Bo każda prawda kłamstwem stoi
Jak męt na raucie zwycięzcy
Odpowiadam czule i pwardzie nie skłamię:
"Kłamałem, kłamię i okłamię!"

I kłamać
Pozorami odmierzać tożsamość
I kłamać
Kłamstwa zaplatać w pętlę na waszą ciekawość

Ja - miasto murów, baszt, fortyfikacji
Potiomkinowskiej elegancji
By tych z góry ściagnąć do siebie, a tym w dole rozdeptać gardła
I uśmiechem się stać