Najpierw do pieców wygnali stąd Żydów
Potem w te progi zamietli nas
Rzeczy, czwórkami do piekła szły
Wpierw ojca ojciec
Szaber i bas
Tabaka i wóda
Sznur i las
Potem twój stary mróz
Bił komunę bimbrem, siarą i solidarnością
Zapomniany przez wszystkich
Walczył tym samym, lecz już tylko z tobą
Nie patrzył gdzie bił, a bił mocno
Ach, to nic, że tak bolały rany
Przegramy ze światem i żadna w tym siła
Jak śmierć niestraszna bez życia
Jak noc co dnia nie stworzyła
I znów
Wschód słońca po śniegu k nam bieży
A z kominów dym
I z wież szarych w łeb walą dzwony wspomnień, których nigdy nie miałaś