Odraza
Młot na małe miasta
Nie mam czasu mówić już nic
W zadyszce rutyn ruin
W wąskich gardłach od świateł to świateł
O jeden krok za diabłem
Nie mam siły mówić już nic
Między szyciem snów i pianiem banałów
Tak bardzo kurwa chcę zapalić
Bo ten gest i ten smak razem z nocą dobrze wodzą
W twoje wiersze zawsze prozą
Zawsze jeden krok przed tobą
Choć bezpieczniej tutaj grać w półprawdy
Moralnie wyższy odruch stadny
Wyrwać dobrą frazę z listy dobrych fraz
Może chociaż dobrze brzmi, bo od dawna nie znaczy już nic

I gdy zmierzch zakrzepnie w ołów
W ciemność pójść za latarniami
I ograne płyty z końcem świata
Nakręcać gestem apostołów
Tyle mnie we mnie, ilu nas było
A każdy z nas to maska
Młot na małe miasta

Jesień to nie melancholia
Jebać planty za mgłą
One kłamią jak wszyscy w tym mieście
Jesień to sny o każdej z was – o potędze
Po dzwonku na życie, a przed waleniem konia
Cipy idę węszyć – psem jestem
I gdy zmierzch zakrzepnie w ołów
W ciemność pójść za latarniami
I ograne płyty z końcem świata
Nakręcać gestem apostołów
Tyle mnie we mnie, ilu nas było
A każdy z nas maska
Młot na małe miasta