Nerwica jak order
Nerwica na oślep
Psychoza na proporce
Co noc ogłaszam swój pogrzeb
Co noc oglądam swój pogrzeb
I chciałbym w tym roku już wiedzieć, kto rodak, a kto mi napluje na grób
Dziś staram się bardzo nie starać
Dziś staram się raczej nie dawać
Pierwsze drzwi otwarte, żebym zagościł
Drugie drzwi na oścież, żebym nie chciał usiąść
Trzecich drzwi "To nie ja" nie mam
Nie jestem, a bywam
I czekam to od tylu lat, choć już nie wiem na kogo
Wysiadłem w Warszawie
Wysiadłem w Warszawie
Było już kilka tych Warszaw
A każda w koronkach i każda się łasi, i każda nęci, zaprasza
Dziś staram się bardzo nie starać
Wycierać strach w obce prześcieradła
Dziś staram się raczej nie dawać
Do wora i do Wisły
Skurwysny
A ja mówię do niej ciągle
Rzeczy, których nie usłyszy
Na tej wyspie, pustej turni
W roztrzaskanej ratzyzbonie
I nie pójdę dzisiaj spać
Bo znowu tam będzie
Nie dziewczyna sny zaprzęga
To rzecz w czerwonej sukience