Piwniczna spirala wrażeń
Ta, co się boi poranków
I szynk, opity pysk
I szynk, obity pysk
Klęski szukał w jej taflach
Popiołów przegranej
Popielnicy marzeń
Znalazł ją, najczarniejszy z czarnych chleb!
Wolę znalazłem bezwolnie bladą
Bez pracy, z kobietą i dzieckiem na dworcu
Wyblakły nieba
Pustoszeją osiedla
Niektórzy mówią, że noc idzie
Ta jesienna
Idź wgłąb!
Tam noc!
Jak pik czarna!
Tam dzień!
Esperalem tkany!
Widzę noc!
Widzę dzień! On czarny jak noc!
Tam, znalazłem ją, najczarniejszy z czarnych chleb
Tam, bez woli wolę bladą
Miłośnicę pustych łez
Bez woli wolę bladą
Nudą ją zwali
Tą poranną
I wieczorną na wypadek poranka
I jesienną na wypadek zimy
Tam, znalazłem ją, najczarniejszy z czarnych chleb
Tam, bez woli wolę bladą
Miłośnicę pustych łez
Bez woli wolę bladą
Nudą ją zwali
Tą poranną
I wieczorną na wypadek poranka
I jesienną na wypadek zimy
Dama Pik mi się śni i popiół mi się śni