Raz przyszła nocą w zamieć
Chrzęst śniegu spod butów jej brzmiał jak muzyka
On struty przez strach
Ona stara jak zima
Od siedmiu lat w tym bagnie, a końca nie widać
Tańczą dwa cienie przy świecy, w izbie konfesja, a czarna ma moc spowiednika
To tu! Grób, komora, a tam nikt
To on! Truchło, papieros i kawa, i ona
Odraza!
Odraza przychodzi po więcej
Odraza wciąż więcej wymaga!