[Verse 1: ŁUUKI]
Siedzę w jednym z tych miast, liczę ile dziś mam
Ciągła kalulacja tylko by do jutra stykł hajs
Zanim będziem gryźć piach - dalej wolę żyć tak
Niż znaleźć dobry powód żeby znowu gryźć twarz
Wiele tych ścian widziało poprzednie stulecie
Ludzie chyba nigdy tu nie wyjdą na świeże powietrze
Ja chcę nadzieję ziomek stale dawać miastu
Choć widziałem tu więcej troski, smutku niż ściana płaczu
Ja nocą wsiadam sobie w tramwaj, złapię w okno zawias
Zośka, stara znajoma, wciąż z nią wracam
Otwieram okno na świat a za szofera mi robi KZK GOP
Z miejsca gdzie browary wyczujesz z daleka wciąż
Tu szansa wpada jedna na milion, raz na ruski rok
Śpiewam melodyjkę a w żyłach płynie przezroczyste szkło
Górny Śląsk, to teraz zobaczycie złość
Śpiewam melodyjkę a w żyłach płynie przezroczyste szkło
Nic nie znaczy co miało kiedyś sens
Powstał pierwszy tekst chwilę po tym jak wszystkie plany wzięły w łeb
Najzwyczajniej umarły z przedawkowania
Ciężko to sielanką nazwać, mimo to: siemanko z Zabrza
[Chorus: ŁUUKI]
A ja piszę znów o tym jak się żyje tu
Poświęcamy tyle słów, chociaż po tym nie zaniknie słuch
Gdy tak bardzo szaro biało widzisz już
Że jedynie kolorowych możesz życzyć snów. Hindenburg
[Verse 2: BOREK]
Mniej kwiaciarni w mieście, więcej burdeli
Znów wzięli spór wszczęli chłopaki
Jakby [?] po dniu delir w STSie spóźnieni
Bad boysi obstawiają kogo wcześniej chuj strzeli
Mniej bibliotek tylko kebaby, apteki, banki
Wśród tych plotek szybko weź nabij, wal krechy, pal, pij
W rysach naszych twarzy widoczna walka z bólem
Każda pochopna decyzja zmienia się [?] rulet
Na ra-tunek nikt nie przyjdzie tu
Zdjęcie dziewczyny nosze w portfelu jak amulet, Hindenburg
Marnowany za karę nasz czarny węgiel i talent
Brakuje z czasem graczy co z czasem podniosą skalę
Pancze za gram by kiedyś móc zaśpiewać o pustych ulicach
Umrzeć w imię marzeń jak Andrzej Zaucha
Człowiek Oldschool, prosta logika słów
Żyjesz w burdelu, żyjesz nie w porządku, Hindenburg
A ja piszę znów o tym jak się żyje tu
Poświęcamy tyle słów, chociaż po tym nie zaniknie słuch
Gdy tak bardzo szaro biało widzisz już
Że jedynie kolorowych możesz życzyć snów. Hindenburg
[Verse 3: ŁUUKI]
Od urodzenia w tym mieście, póki będzie bić serce
Nie patrzę na kwit w ręce, bardziej na to kim jesteś
Taki nawyk z czasów gdy nie miałem nic więcej
Dalej dziś zostaje myśl, że jutro musi być lepsze
Rękę w geście podać, flotę lepiej wcześniej oddać
Klepać biedę całe życie tylko by się wreszcie poddać?
19:48, znam cyfry, trójkolorowe szaliki na szyi, chociaż brak zimy
Wieczne ulice, twarze i te same stare bloki
Gdyby było lepiej nawet jak se zamkniesz oczy...
Ciągła walka o przetrwanie za te parę groszy
Jak Zabrze ma wiarę w Torcy tak chce się zawsze bronić tym rapem
Miejsca na pamięć mi znane, zaraz ostatni przystanek
Osiedla cztery, dzielnic 13: i chociaż tu jestem codziennie
Niestety nie wiem co będzie, póki co bez zmian - 41-800