Karian
Potworki
[Zwrotka 1]
Myśli błądzą, tak jak pijane bachory we mgle
Szyjka od butelki znów robi im za lornetkę
Niech je dunder świśnie, nim wyjdą na światło dzienne
Może jeszcze staną po stronie Ananaside
Czasem talent, to taka kara, tylko w prezencie
Skułem się sto razy, przechodząc ludzkie pojęcie
Popuszczone wodze fantazji zerwały lejce
Ananasowa głowa, dalej nie może spać
Dlatego zwoje nerwowe, to czary, rzucone zaklęcia
Ciągle doświadczamy, zdobywając expa
Łączymy się w pary, wtedy łatwiej przеtrwać
Tak wiele za nami, choć jeszczе tyle do przejścia
Czas nam leczy rany, wspomnienia to kevlar
Wstaję roześmiany, zasypiam jak beksa
Zdezorientowany, przechodzę se questa
Nie wiem, co się stanie na końcu, to mnie nakręca

[Refren]
Potworny świat, który mi wpaja presję
Potworny czas, wytiktał dawno klęskę
Potworny głaz, będę go wtaczał wiecznie
Potworny ja, kiedy mi się znów nie chce

[Zwrotka 2]
Jestem zdekoncentrowany, przez co gryzę żeń-szeń
Lubię gry na zwłokę i nie powiem, że to fair play
Kółka adoracji, z chęcią bym zamienił w gang bang
Nie błyszczę przykładem, gdy mnie cofa w czasie flash-back
Ludzie żywią smutkiem się, to rzadko bywa śmieszne
Łańcuch pokarmowy, zawsze wisiał mi jak flex chain
Skupisko tych ludzi, dla mnie jest potwornie gęste
Muszę się ulotnić, zanim ich zaleję bełtem
Witam się słowem: papa, sam sobie bosem nadal
Dopadł cię monster, aua, chowasz pod kloszem zdania
Suszy ci głowę lala, łyso ci trochę, ajaj
Ktoś tu ma kosę, zara, expić nie możesz, kara!
[Refren]
Potworny świat, który mi wpaja presję
Potworny czas, wytiktał dawno klęskę
Potworny głaz, będę go wtaczał wiecznie
Potworny ja, kiedy mi się znów nie chce