Bonson/Matek
Osiedla wciąż w nas wierzą
[Verse 1: Bonson]
Tagi w ścianach wyryte to legendy dla pokoleń
Tu blizny na dłoniach, bo te gęby są wkurwione
Podjedź bliżej, jeszcze raz spójrz na dłonie
Zbij pionę i nie spierdol, bo to może w chuj zaboleć
Płyty kręcą się w wieżach jak wbijam na kwadrat
Typy cieszą się nieraz jak dla nich coś nagram
Siksy czeszą się, malują się i latają na randki
Szczerze? Wolałby z nami latać na najby
Mam wielkie plany i pierdolę nienawiść
Jak pierdolenie sławy to pierdolenie słabych
Sprawdź, każdy dzień tu często nie jest fajny
Patrz za siebie w interesach tych często nielegalnych
A tu leją nam wódkę, chleją za sukces i zdrowie
Chociaż wielu po sukces leci za funtem, za wodę
A Ty stój za nami i chuj w psiarni oddział
Nieważne jak wyglądasz, ważne czy jesteś porządna
I nie ważne czy rozkładasz towar, czy gonisz towar
Jesteś spoko, zbij pionę i nie spierdol tego ziomal, joł!
(Bonson, Matek człowieku Szczecin! Osiedla wierzą w nas, tak to leci!)

[Refren: F.I.Z.O.L.]
To budowana latami ciężka praca na szacunek
Odpalamy kolumny, podkładamy ładunek
Wiara zaowocuje i nie ważne kim jesteś
Znów słychać tu wyjdź na osiedle
[Verse 2: Wężu]
Dobrze wiem, że masz z tym problem, męczy Cię nasz blask
Wielu hejtujących, Brat chciałoby brzmieć jak ja
Mam tu karawanę ludzi zawsze kiedy gram
Nieważne co nawiniesz te osiedla wierzą nam
Zauważ sam jak spoglądasz, kiedy nas widzisz
PMM, SZN - jesteśmy prawdziwi
I nikogo już nie dziwi ta mowa i slang
Odkąd ulice i miasta zaufały nam
Podążam tam, gdzie odnajduje czyste sumienie
Pamiętam, Brat jak smakuje ludzkie cierpienie
Zmieniłem się na lepsze, dobrze wiem co ma znaczenie
Ulice wierzą w nas, my wierzymy w nie, wierzymy w siebie
Płynie czas, sam nie wiem, człowiek od kiedy stoję pod blokiem
Osiedla mówią mi, że to jeszcze nie koniec
Paleta barw na co dzień, w słowie pokładam wiarę
Polski Mistrzowski Manewr - dzięki Wam żyję dalej!

[Refren x2: F.I.Z.O.L.]
To budowana latami ciężka praca na szacunek
Odpalamy kolumny, podkładamy ładunek
Wiara zaowocuje i nie ważne kim jesteś
Znów słychać tu wyjdź na osiedle

[Verse 3: Głowa]
Do starszych ludzi z kulturką, dla kobiet dżentelmen
Siema Głowa słyszę za winklem, gdy cisnę przez osiedle
Trzymam sztamę z ulicą, bo dała mi dużo więcej
Niż studia, które olałem, choć życie tu bywa piekłem
Pozdrawiam przyjaciół i ziomów, kibiców bandziorów
Tak samo tych z dobrych domów, jak tych co są bez wyboru
Nikomu z nas nikt nie wmówi, bo wiemy jak się nie zgubić
Czujesz puls chodnika od basu gdzieś obok z fury
Tutaj strat nie odczujesz, dobrze wiesz, że odrobić dziś chcą
Ci co się chcieli nachapać dziś smutki muszą utopić
Kątem oka na bloki lukam, dobrze znam obraz
Twierdzy nie do zdobycia, tutaj nikt się nie poddał
Jutro przyjadę, morda usiądziemy jak kiedyś
Dziś z browarem na torze, tym razem już nie na kredyt
Każdy z nas musi wierzyć, że ma los w swoich rękach
Nie zapominam skąd jestem, pamiętam
[Refren x2: F.I.Z.O.L.]
To budowana latami ciężka praca na szacunek
Odpalamy kolumny, podkładamy ładunek
Wiara zaowocuje i nie ważne kim jesteś
Znów słychać tu wyjdź na osiedle