(Zwrotka 1: Paramaxil)
Miasto śpi ale coś mnie wzywa
To sentyment albo nie wiem jak to nazwać
Pewnie ostatnia cześć mego ja co jest żywa
Pochylam się nad tym kursywa na kartkach
Neony miasta nie pozwolą zasnąć
Błąkam się jak chmura po niebie
Ja odpalam się a oni co noc gasną
A któraś będzie moim pogrzebem
Gas redukcja wolno auto nie chce jechać prosto
Pytają co u mnie słychać nie wiem sami nie od dzisiaj
Wole być sam, być sam (być sam) czy ktokolwiek mnie tu słucha halko (halko)
Wole być sam, być sam (być sam) ale nigdy nie jestem jak donnie darko
(Refren: Paramaxil)
Nie pytaj dokąd zmierzam bo kiedy odpowiem do pusty mija wzrok (pusty mija wzrok)
Dziś niczego nie żal bo każdy zrobiony to już martwy krąg (martwy krąg ej)
Nie pytaj dokąd zmierzam bo kiedy odpowiem do pusty mija wzrok (pusty mija wzrok)
Dziś niczego nie żal bo to co zrobiłem odeszło w mrok ej
(Zwrotka 2: Paramaxil)
Wchłania mnie klub jak facebook, instagram
To nie jest imonia(?) bo neurony tańczą jak im zagram
Ale piąty dzień nie spię to wszytko to bezsens (bezsens)
Posyp kolejną kreskę
Jest szansa że nie wstanę kiedy zasnę
To mały strach przed przemijaniem
Przez palce leci niemy zastęp
Wspomnień w których kładem wiarę
Przelano sporo mojej krwi chce tam tez zostać
Ze żyje znać nic nie chce dać w emocjach
Chce poznać cos co pokocham jak Wrocław (Wrocław)
(DO KOŃCA)
Ciepły letni wieczór żyje
Chce czerpać chwile jak tequile
Mogę wreszcie być kim jestem
Wole cel nie szczęście gdzie mnie nikt nie chce
Jeśli chce to wszytko wezmę
Wiec lepiej nie dawaj mi szans
Czuje się jak Harvey Specter
I mogę nie przestawać grać
Jeśli chce to wszystko pieprznę
Wiec lepiej nie dawaj mi szans
Może zmienić wszystko ten dzień
Czasem nic tu nie ma nie ma nas
(Refren: Paramaxil)
Nie pytaj dokąd zmierzam bo kiedy odpowiem do pusty mija wzrok (pusty mija wzrok)
Dziś niczego nie żal bo każdy zrobiony to już martwy krąg (martwy krąg ej)
Nie pytaj dokąd zmierzam bo kiedy odpowiem do pusty mija wzrok (pusty mija wzrok)
Dziś niczego nie żal bo to co zrobiłem odeszło w mrok ej