Żyto/Noon
Diabeł ubiera się w Stone Island
[Zwrotka 1]
Ona chciała grać o najwyższą stawkę
Rzuciła go, bo palił trawkę
Ona lubiła grać, w te głupie gry
Wczoraj byłam miła, dzisiaj nie odpisze Ci
Bo gadam z nim, wiesz ilu jest ich
Chwaliła się koleżance, wszyscy są piękni
Były na gofrach, później na rożkach
Może być Costa, dodała posta
Absztyfikanci piszą komentarze
Jeden wkleił serduszko, odpowiedziała mu gepardem
Każdy jak Gérard Depardieu się stara
A tak naprawdę jak Kazik się spala
Karty zostały już dawno rozdane
Ona spotyka się ze starym narkomanem
Jebać Pradę, wszystkim kłamie, jebać prawdę
Jebać pracę, diabeł ubiera się w Stone Island
[Zwrotka 2]
On po nią podjechał, czuł że jest pierwszy
Samochód lepszy i w plecach szerszy
Nigdy nie był miękki, świetlana przyszłość
Poznali się, jakoś tak wyszło
Dziś jest ta noc, domówka z basenem
Zaprosił ją, miał dobrą wenę
Wypili drinki, o nic nie pytał
Wykonał ruch, ruszył z kopyta
Z kimś się spotykam. Z kimś się spotykasz? Z kim się spotykasz?
W tle leciał rap Żyta
W rzeczywistości Was wszystkich witam
Ktoś właśnie pod stół się trochę zerzygał
On wcześniej myślał, że jest pierwsza liga
Jemu podobnych była cała ekipa
A ona miała innego typa
Co nie znał się na nowych hitach
O nic nie pytał, z nim było fajnie
Na ręce miał patkę Stone Island