Ofelia (POL)
Ćma
Znowu leżę tu
Bez ciebie, bez sił
Bez dechu, bez płuc
Znowu czekam, choć wiem, że znikniesz mi jak
Od lat umyka mi świat

Jak najgorsza z mych win znów sięga mnie
Znajdę nic tu
Jestem ćmą, co do światła niespokojnie gna
W pamięci obraz mam

Widzę dłonie, czuję skronie, po omacku tak
Razi mnie blask
Nie chcę chować się, lecz kiedy wołasz mnie
Nie ćmą nazywam się

Nie, nie zabronią dotykać
Żarówek, co parzą
Żar wypalił już ślady we mnie
Choć niewidoma usycham
Świeć mi tak
Piegami obsypiesz mnie

Znowu leżę tu
Bez dechu, bez sił
Bez wzroku, martwa w pół
Znowu staram się
Nasiąknąć powietrzem
By unieść znowu się
Lecz gdy tylko twój brzask oślepi mnie tak
Jak w te dni
Znowu ćmą staję się, lecę, choć wiem
Uschnę, gdy wstanie dzień

Nie, nie zabronią dotykać
Żarówek, co parzą
Żar wypalił już ślady we mnie
Choć niewidoma usycham
Świeć mi tak
Piegami obsypiesz mnie

Nie, nie zabronią dotykać
Żarówek, co parzą
Żar wypalił już ślady we mnie
Choć niewidoma usycham
Świeć mi tak
Piegami obsypiesz mnie