Hey
4 Pory
Pamiętam tylko, że była wtedy wiosna
Wiadomo maj, te sprawy drzewa całe w pąkach
Serce pojemne jak przedwojenna wanna
I pragnienie by ją wypełnić

Uwiodła mnie przepaść jednego spojrzenia
Runęłam w nią rozkładając ramiona
Spadałam całe lato i bym się roztrzaskała
Gdyby nie spadochron z wyrzutów sumienia

Mam czyściutkie sumienie
I bilet pewny do nieba bram

Do wrót normalności zastukałam zimą
Gdzieś w okolicy Bożego Narodzenia
Jestem z powrotem i leżę przy tobie
Czy szczęliwsza? Nie wiem, ja nie wiem

Patrzę na ciebie w nocy, gdy już uśniesz
Kładę się obok, oglądam nas w lustrze
I widzę, i widzę od lat nieprzerwanie
Podróbkę szczęścia z fabryki na Tajwanie

Mam czyściutkie sumienie
I bilet pewny do nieba bram