Plaża, latem w Pobierowie
Izabela Kisio w rowie
A ja idę se chodnikiem
Jem se chleb z kabanosikiem
Aż tu wzrok mój wraz przykuwa
But, co królem jest obuwia
Toż to Crocs jest ukochany
Na wsi w Polsce uwielbiany
Patrzę więc na właściciela
To handlowa jest niedziela
Wtem podchodzę, ramię chwytam
I o model grzecznie pytam
Ta odpowiedź zaskakuje
Na zakupy się szykuję
Bo to buty są z dziurkami
A ja kocham się z Crocsami
Tak ląduję w hipermarkecie
Szukam but najlepszy w świecie
I znajduję wreszcie sklep
Włączam w nogach trzeci bieg
Zauważam poruszenie
Bo tu Crocsy są w przecenie
Jadzia z Grażą jak szalone
Biją się o te czerwone
Nie poddaję się i na szczupaka
Lecę wyrwać parę chuderlaka
Tak zwycięsko je zabieram
I do kasy już napieram
Aż tu nagle ktoś podbiega
O mą zdobycz się ubiega
I tak kończy właśnie szmata
Bo pobita jej facjata
Już kupione nowe, śliczne
Crocsy piękne, ikoniczne
Więc zakładam je na nogi
I opuszczam skromne progi