INDЄB
Zodiak
[Zwrotka 1: INDEB]
Bierzemy Benza rok '98 przez las, dzisiaj to Ty poprowadzisz
Bo jakiś czas nie prowadzę zbyt dobrze się, lampy odbijają drogowskazy
Uchylam szybę, steruję radio, dym przez Hallsa mrozi mi gardło
Tylko dla nas piszę scenario, w którym będziemy spoglądać z patio
Na góry gdzieś w Alpach, nie wiem, czy Włochy, Szwajcaria, nie wiem jak zabrzmi nasz soundtrack
Na razie w hotelach po kobel za dobę w czteroletnich Nike'ach
Sprawdzam wątrobę i czy szczelna garda jest jeszcze
Z zadumy wybudza mnie stacja i nocne powietrze

[Przejście: INDEB]
Nad głową świeci mi neon dwa cztery jak aureola
Od jakiegoś czasu nie przebieram w środkach, nie przebieram w słowach
Ten świat nie jеst dla mnie, chyba nie chcę do niego się przystosować
Dziś zamykam oczy i lеcę tam, gdzie zaprowadzi mnie droga

[Refren: Gibbs]
Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia
Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona
Niech kieruje zodiak, bo znów się rozbijam na życia rozdrożach
Zapętlony w słowach, nie mam już ochoty zaczynać od nowa

[Przejście: Gibbs]
Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia (co dnia)
Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona
[Zwrotka 2: INDEB]
Jej Chance z Chanel miesza się z mokrym asfaltem i Amnezją Haze
Jest parę miejsc, w które chcę ją zabrać i parę, do których chcę zapomnieć wejść
Piliśmy espresso na Piazza San Marco, piliśmy browara za Kerfem Express
Każdy dzień, wiem dziś, było warto, mimo że wciąż się szukam co dzień
W tamtym roku nie tylko płaciłem kartą, przez co paranoje, bezsenność i stres
Kiedyś byłaś dla mnie zagadką, dziś odpowiedzią jak mam znaleźć się
Wbijam w ich puste klątwy i zazdrość, wbijam w tych, co chcą odebrać mi tlen
Wizję w kosmos sobie wbijam w paszport, z następną stacją witam już dzień

[Przejście: INDEB]
Nad głową świeci mi neon dwa cztery jak aureola
Od jakiegoś czasu nie przebieram w środkach, nie przebieram w słowach
Ten świat nie jest dla mnie, chyba nie chcę do niego się przystosować
Dziś zamykam oczy i lecę tam, gdzie zaprowadzi mnie droga

[Refren: Gibbs]
Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia
Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona
Niech kieruje zodiak, bo znów się rozbijam na życia rozdrożach
Zapętlony w słowach, nie mam już ochoty zaczynać od nowa