[Verse 1: Specyfik]
Gram nim zasne, po tym czuje jazde jak w need for speed
Nie wiń mnie, jestem z tych co nie pierdolą Tobie jak masz żyć, a czasem się zdarza, że łata jakaś na ciele mym, się wplata w wir złych wydarzeń i mówię sobie jak ma być, a nie jest
Jestem z tych co czują duszą choć serce jest zimne
Kruszę leki co kruszą lód, słyszę werbel, emocje, dreszcze
Potem wiem że napisze coś co miejsce, w którym właśnie się znajdujesz, pokoloruje w sumie z trudem będzie musiała spierdalać szarość, która niszczy z hukiem szczęście
Dlatego chętnie uniosę jeszcze więcej przykrych wspomnień, kto to posprząta kocie? W błocie na pewno nie ma radości, wchodzę w drogę i zaczynam pościg, powiedz Boże czy to morze możliwości? Co jest w modzie na pewno nie w miłości, w głowie obieg robię Tobie słowem obraz jest gdzieś poniżej pobladł, poza horyzont pora poznac co tam siedzie we mnie tyle doznań, ta ciemność jest wszędzie, puściłbym line by spaść w przepaść, lecąc w dół bym czuł przekaz, lecząc w chuj się, wyczekał moment by skrzydła otworzyć w górę się podnieść nie zwlekać więcej i tak znów z impetem pierdolnę o ziemie by powtarzać to w kółko: co za pętla, co zapętla pojebie
[Verse 2: Marvin]
Odchodzę od treści lekko, tylko weź się nie obraź
Mniejsza o większość, ale próbuję się poznać
Na nowo, dorosłość to tylko prolog, tak chcę myśleć
Nim cichcem stanę w kolejce po metnolon
Marvin, Specyfik i Efen, nie chcemy się opamiętać
Nie przypominaj mi kim jestem, kiedy wokół zwierzęta i brak
Jakichkolwiek zasad, nic nie mów, byłem taki sam
Dziś widzę każdy szczegół, krok w tył i przemijam
Chyba w porę znalazłem wyjście stąd
Uczę się uczuć metodą prób i błędów (od wczoraj)
Nie wiem czy mogę jakoś wpłynąć na koszt
Który ponoszę, kiedy tylko spadnie Ci z głowy korona
Szuram po bruku zbierając resztki swoich przekonań
Wstałem z kolan, by przekonać się o sile słowa Harpagona
To nie moja droga moja droga (bez sensu)
Pewnie dlatego każdy truizm muszę ubrać w konsensus (i co?)
Te same sny, te same dni
Te same gry i ten sam krzyk
Chciałem tylko zmienić coś, a nie wejść w deal
Który zwiąże ręce, otworzy umysł i karze żyć z tym
Łatwiej oceniać będąc w opozycji
Trudniej dostrzec zmianę w hipokryzji
Jeszcze trudniej zostać obiektywnym
Zwłaszcza jeśli....
Ora et labora to mit zeszłego świata
Nie chcę już tam wracać, chcę tylko tu normalnie żyć...
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]