Reno
Między piekłem i niebem
Między piekłem i niebem
Wiedziałem, że gdzieś jest lepiej
Tyle na ławce siedzieć? Gdzieś musieliśmy przecież
Przyjaciół poznałem w biedzie, zrobiliśmy ściepę
Po złej stronie torów
Dają po łapach jak wyciągasz je po nie swoje, ziomuś
Tam gdzie trawa jest mniej zielona
Częściej fiolet/oranż w plastikowych workach
Kieliszeczek czystej posyp
Los nie dał zwariować od szybkiej forsy
Nikomu nic winny, wiem ziomuś nikt inny jak ja
Mi nic nie da - tak nauczyli mnie grać
Nie robię rapu, żeby tu świrować przy nich
Chociaż trudniej za czymś stać niż sobie kreować image
Taki problem to by dla mnie spoko był
Jak miałem dziurawe buty i nie miałem dokąd iść
Ty byłeś głodny? To żarty jakieś
Mi burczało w brzuchu tak że sąsiad walił w ścianę
To osiedle było dla mnie za małe
Wydeptane ścieżki znałem na pamięć
Buty wołały jeść, dupy wolały kesz
Niż kredyt zaufania i życia mały kęs
Brudne serca, czysta we krwi i to nas gubi
Chcesz biec długi dystans, a w butach dziury
Przecież wiesz, że nikogo to nie ruszy, pamiętaj
Kochamy się uczyć na błędach
Użalać nad straconym czasem
I stukać kieliszki nad spalonym haszem
Nowy rok będzie nasz, wiem
Postanowienia przecież co roku nie zmieniam, tylko wiesz jak jest
Takie problemy to znaczyło mieć farta
Kiedy miałem tyle czasu, że nie miałem zegarka