Verba
Zakazana Miłość
[Refren]
To były piękne dni, odeszły razem z nim
On nie przychodzi by już nie pamiętać nic
A kwiaty więdną i deszczu już nie wskrzesi ich
Mogłaś to przetrwać by po prostu dalej żyć

[Zwrotka 1]
Młoda dziewczyna duże miasto niezłe możliwości
Dużo znajomych fajnych ludzi, z całej Polski
Kiedyś myślała o zabawie dzisiaj – o przyszłości
Poznała spoko gościa przez zbieg okoliczności
Typ rozpaczał szczerze mówiąc ze ma żonę
Spoko, dla niej to znajomość tylko jest na moment
Można spędzić czas, pogadać, wypić zimną colę
W końcu przecież każde pójdzie w swoją stronę
Parę spotkań i rozmowy zwykłe z życia
Gdyby miało być tak łatwo nie miałbym o czym pisać
Nie miał być to żaden romans przecież są zasady
Pokazywał zdjęcia córki z rodzinnej zabawy
Czy on łamał dystans? Trudno to ocenić
W dumnie nie dał jej sygnału, że chciałby coś zmienić
Może nie powinien nawet z nią zamienić słowa
Żona mogła by pomyśleć, że to wszystko sprowokował

[Refren]
To były piękne dni, odeszły razem z nim
On nie przychodzi by już nie pamiętać nic
A kwiaty więdną i deszczu już nie wskrzesi ich
Mogłaś to przetrwać by po prostu dalej żyć
[Zwrotka 2]
Wiesz udowodniono, że wystarczy 120 godz
By zrodziło się uczucie, które może tu zaszkodzić
Zwykłą relacja, zamieniona w słabość
Obustronna choć chwilowa zakończona zdradą
On się wystraszył, dobrze wie, że jest winny
To nie fair wobec: Żony, córki i dziewczyny
Wycofanie, prośba "Zapomnieć musimy"
Lecz ona zapatrzona, nie ma na to siły
Wypisywała, ale on wolał zamilknąć
Tylko napisał do niej "Zostaw mnie kretynko"
Próbowała Go oszukać, pisząc, że jest w ciąży
Ten napisał "Pożałujesz jeśli mnie pogrążysz"
Później będąc w pracy zobaczył kwiaty
Do bukietu przyczepiona kartka t tam skromny napis
"Kocham cię mimo krzywd, to dla ciebie
Połóż je na grobie na moim pogrzebie..."

[Zwrotka 3: Mikołaj Hemmerling]
Chyba widziałem gościa miesiąc później
Był przybity i nie chodził już tak dumnie
W podkrążonych oczach prośba by powtórnie
Przeżyć te kilka chwil
Stał pod blokiem jak bezdomny
Myśli tak mroczne wykańczały go
Gdy spojrzał znów na rękę bez obrączki
W życie już zwątpił
Sam by się uwolnił gdyby nie to
Że kwiaty nosił jej co wtorek
[Refren]
To były piękne dni, odeszły razem z nim
On nie przychodzi by już nie pamiętać nic
A kwiaty więdną i deszczu już nie wskrzesi ich
Mogłaś to przetrwać by po prostu dalej żyć
To były piękne dni, odeszły razem z nim
On nie przychodzi by już nie pamiętać nic
A kwiaty więdną i deszczu już nie wskrzesi ich
Mogłaś to przetrwać by po prostu dalej żyć