Eripe
Robimy gnój
[Eripe]
Przyszedłem tu tylko po to, by zrobić największy gnój
I pierdolę fejm, gdybym go chciał, to wziąłbym sobie twój
Chcę ryć wasze mózgi i rysować psychikę
Układam te wersy z liter, doprawiam je arszenikiem.
Potem łączę z bitem i rozpierdalam membrany
Żebyś znowu mógł zakrzyczeć – ‘ten typ jest niedojebany!’
I nie próbuj łapać mnie za słowa, bo się pokaleczysz
Są tak ostre, że gdy piszę je, to tuszem krwawi zeszyt
Gdy wchodzę do studia i rozkurwiam, no to tak drę mordę
Rzygam krwią na majka, rozkładają plastikową folię
Skończysz w plastikowej torbie, jeśli puścisz to za głośno
Giną szare komórki, kiedy decybele rosną
Wiem, że nie mam szans na kontrakt, nie spełniam wymogów mody
Prędzej niż z wytwórnią, podpiszę go z domem pogrzebowym
I będę dostarczał ciała albo sprzedawał narządy
Dalej podkręć volume, daj mi zarobić, bo chodzę głodny!

[Delekta]
Chętnie rozjebię hołotę, która biegnie za banknotem
Bo ich jakość zwrotek nie zasługuje na żadną flotę
A pieprzą jak im ciężko w życiu, nam też nie jest lekko
Mamy ciężkie torby z monopola i powroty piesze
Radzę ci z moimi ludźmi nie podejmować walki
Bo nie pasujesz do niej, jak oni nie pasują w najbie
I przekaż swojej pannie, niech się nie dwoi i troi
Bo i tak ma taki gęsty śluz, że mógłbym go pokroić
No i ostrzegałem sukę!!! ale ona chciała więcej
Jak klęknęła mi do miecza, to odciąłem jej ręce
Twoje szczęście zginie, będziesz, kurwa, szczęścia antonimem,
Bo robimy taki gnój we dwóch, że wpadamy w rutynę
I rano kilka chwil snu i znów spalimy skuna
Kilka piw i refleksja taką myśl mi nasuwa
Że z życia trzeba brać ile się da, póki mamy na to czas
Bo lepiej brać byka za rogi, niż nogi za pas!
[Eripe]
Mówiłem - wyłącz to, albo wylądujesz w trumnie
Nic dziwnego, że nie słyszysz, bo po uszy stoisz w gównie
To nie trudne, durnie dumnie, tłumnie idą tu na rzeź
Kiedy wpadam w furię, u mnie w sumie łatwo zginąć jest
Nie gryź ręki, która karmi cię, niech ciecie z tego szydzą
Zaraz sprawię, że będą karmić usta, które ich gryzą
Jestem tak głodny sukcesu, wszystko bym tu zjadł
Ciebie ogryzłbym do kości, jak w Cannibal Holocaust
Po czym ordynarnie beknął i nie przeprosił za chuj
Jestem chamem, alfa samiec, przyszedłem tu robić gnój
Twoją pannę lepiej trzymaj z dala, nie będę się pieścił
Chciała bym jej strzelił z palca, to użyłem obu pięści
Mam stalowe nerwy i mięśnie, ona to wie dokładnie
Tak ciągnie do mojej pały, jakby miała w pysku magnes
Oj, nieładnie, kończę, gnój już sięga pod sklepienie
Puścisz to przy mamie, to dostaniesz szlaban na jedzenie

[Tekst - Rap Genius Polska]