Hukos
Bunt i kompromis
[Zwrotka 1: Hukos]
Nad łóżkiem wisi łapacz snów, indiański zabobon
Bo powiedz mi jakich snów, gdy sypiam na jedno oko
W nocy, dziecko znów płakało i to jest normą
Chce possać cycka i chuj, że patrzę na to z zazdrością
Nasz seks od dawna to już raczej tylko przymus
Przy zgaszonych światłach, rytuał nagich manekinów
Choć to jeszcze nie viagra, lubiłem chamsko do tyłu
Dziś po cichu się skradać, pieprzony żebrak dotyku
Piąta pięćdziesiąt na baczność, takie robo w korpo
Kawa z ekspresu, Marlboro, potem postać w korku
Wbity w garniak to Wólczanka, nie Ermenegildo Zegna
Polska marka mego szczebla, nie egipska bawełna
Bank dał kredyt, fart to pewniak, jesteś matką mego dziecka
Pożądanie i obsesja, kontra kapcie i gazeta
Idąc do biura, przeklinam pod nosem rząd
Jaka emerytura, chce się wyrwać stąd

[Refren: Hukos] x2
Bunt i kompromis, to jest bunt i kompromis
I nie ważne co zrobisz, to ma dwie strony
Bo to bunt i kompromis, to jest bunt i kompromis
I nie ważne co wybierzesz, to ma dwie strony

[Zwrotka 2: Cira]
Ludzie myślą, że wolny job, to zawodowe udawanie bycia lepszym
Karma papu, dla darmozjadów i karny ch dla leniwych leszczy
Nie mogą znieść, bo zaczyna się wieść, a hajs powoli zgadza się na koncie
Stara pieśń, ogrodnika pies, rzygnę ale skończę
Nie mogę znieść, bo kiedy idą spać, ja kannabinol rap i piszę wierszem
Nie mogę znieść, bo kiedy idą spać, ja kannabinol rap i piszę wierszem
Słowo do rapera, na raperów parę błędów
To nie pora by ratować innych, serwus
Melanże niemalże [?] głowę
Nieważne ktoś widział mój [?]
Robo w korpo? Podaj browar, mordo
Czy to już chroniczne odurzanie się czy to jeszcze wolność
łapacze snów, obudziły się na dobre
Nie umiemy spać, to jest problem
Pełne serce, pusty dom, chce się wyrwać stąd

[Refren: Hukos] x3 [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]