The Returners
Samotność
Idę przez miasto - to miasto jest puste
Chociaż przed chwilą był gruby bal
Normalnie z ulicy zdjąłbym taksówkę
I pierdolił wszystko tak jak hajs
Zgubiłem karty, lecz to nie problem
Bo chętnie na pewno wyrobi je bank
Prawdziwy problem to trochę więcej -
Miasto jest puste, ja jestem sam
Alkohol sprawia ze droga jest długa
Ja chyba się lekko odbijam od ścian
I uwierz mi szczerze, że tylko głupiec
Uwierzyłby, że spowodował to wiatr...
Normalnie z ludzi czerpię energię
I dzięki nim jeszcze trzymam się pionu
Dziś jestem sam, nie wiem co będzie
Jedno jest pewne nie wrócę do domu

Znów myślę o niej i nie wiem co zrobię
Tak bardzo zaczynam czuć wewnętrzny ból
Jedenaste piętro, warszawski wieżowiec
Gdyby nie ona to poleciałbym w dół
Stoję na klatce nieznanego mi bloku
Bo jakiś przechodzień otworzył mi drzwi
Piszę te wersy, bo gdyby nie one
Zupełnie nie miałbym już dla kogo żyć
Nie myślę o żalu do bliskich za błędy
Bo sam popełniłem ich pewnie tysiące
Całe szczęście nie widzi mnie matka
Bo było by to dla niej na pewno najgorsze
Siedzę samotnie na zimnym betonie
A serce powolnie zamienia się w stal
Nie wiem czy jeszcze potrafię kochać i
Może dlatego właśnie zostałem sam