W.E.N.A.
Dalekie zbliżenia
[Verse 1: W.E.N.A.]
Byłaś dziewczyną, z którą mógłby być każdy raper
Paliliśmy jointy i kochaliśmy się na kanapie
To było chwile przed tym, nim zaczęłaś operację
I nim we mnie zginęła nadzieja, że będzie łatwiej
Kurwa, jak nienawidzę szpitali
Czuje w nich zapach śmierci, zawsze mnie przerażały
Znam Boga, lecz nie rozmawiam z nim długo
Od kiedy zobaczyłem jak pozwala cierpieć ludziom
Wszyscy mówią: czas pogodzić się z tragedią
Wtedy żałuję, że to życie jest tylko jedno
Dni wciąż biegną, my żyjemy w piekle
Trzysta mil od niebios, nie wiem czy tam jest lepiej
Nie wiem jak mogę Ci pomóc
Czuje się bezsilny, samemu oglądam filmy w domu
Chce się odciąć i nie myśleć
Kiedy patrzę na spadające łzy, życie staje się przykre
Obydwoje chcemy uciec od prawdy
Ciężko ją znosimy i za często nas drażni
Znasz mnie, wiesz, że potrafię ludzi skreślać
Ale nie rozumiem życia, które ich unicestwia
Dziś nie wiem czy dźwięku nie gubisz w wersach
Co u rodziców? Chyba dalej u nich mieszkasz?
Jeden dzień zmienił całe Twoje życie
I ta świadomość, że możesz mnie nigdy nie usłyszeć