Doli
Pogrzeb
[Zwrotka 1]
Nazwę to list samo - to już mówiłem
Nie śpię znów, całą noc i mam dość
Podkrążone oczy i demony jak na złość
Próbują mi mówić, że to moja wina
Gdzie ta lina, mówiłaś że Cię zabijam
A to gówno prawda
Gdzie moje szczęście? - utopiłem je w tabletkach
Mam 17 lat, czaisz, a ból mi lata na pętlach
Robię sobie przerwę co miesiąc
Jestem zagubiony, może weź mnie na kredo
A później połamią mi ręce
Jestem nie czuły już nawet po m-ce
Grasz mi na nerwach, czemu się patrzysz
Skoro na fb pisałaś że dałaś se spokój
Słyszałem kłamstwa już w opór
Przedwczoraj przedawkowałem
Leżałem pod płotem, czaisz?
Ból - ciężko to opisać, ale niszczy od środka
Zostawia bez wyjścia i jeszcze ci powie
Że to twoja wina, no proszę
Odbiorę se życie, i sobie to zapisz
Bo przyjdziesz na pogrzeb zdziwiona jak chuj