[Zwrotka 1]
Potrzebowałem kopa w dupę i to chyba jest ten moment
Rozwiązuję supeł, wszystko idzie w dobrą stronę
Mam coś czego tu nie kupię nawet za miliony monet
Na siebię lupę, coś co ruszę, to co nie zniszczone jeszcze we mnie płonie
Albo tli się chociaż, jak na teraz to i tak za wiele
Gdy widzę w ich oczach kurz na sterach, stracone idee
To bieg po stromych zboczach, montuj tę GoPro kamerę
To lęk przed tym co kochasz, każe wychodzić ci z zerem
Czas jest krupierem wciąż odkrywa mi kolejne karty
Nie obstawiałeś, że to na nich mam tu taki sztos
Co? Ciągle się czuję nienażarty
Więc wpadam nie na żarty, ja i moi ludzie #Rolling Stones
Muszę ten gonić sos, ale nie gubiąc siebie
Bo nie jeden z takich gość, wolałby znów widzieć debet
Ooo, przeżył złe stany, by w końcu tam być, to moja Route 66
[Refren x2]
I ciągle nią jadę tak w górę i w dół
Kilka głów na pokładzie, od najważniejszych ról
A nasz plan wydarzeń każe rozbić ten mur
Do zoba przy barze jak rozbujam twój klub
To Route 66, moja Route 66, moja Route 66
[Zwrotka 2]
Każdy drogę mi tłumaczył, powiedz gdzie oni są?
Już nie łapię się na haczyk, ziomie gonię swój sort
Nie dostałem nic na tacy, chociaż mam ten swój kod
Wolę po swojemu stracić niż się gapić na kierunek ich rąk, oho
Nie mam zamiaru prosić, wyjdę z uśmiechniętą gębą
Ciągle płoną za mną mosty, przez co tyle ich przede mną
Wyciągałem wnioski, nie ryje mi bani ścierwo
Lecz nie zmieniam twych proporcji, szczęście tu jest rzeczą względną
A ja chcę je, no więc jestem tu nieprzypadkowo
A jak cenię no to typie tu nie byle kogo
Znów chcą debile pogo, ktoś coś mi zarzuca znowu
By być nastawionym wrogo znajdą ci tu byle powód
Czy z bogatego domu banan i jeszcze trochę
To bym tu nie składał tylko łajzo opalał w Saint-Trope
Przeżył złe stany, by w końcu tam być, to moja Route 66