[Refren x2]
Ciągle pożera mnie tasiemiec (niedosytu)
Przez to nie mogę zejść na ziemię (bez profitu)
Tak wiele dzięki niemu zmienię (weź zaryzykuj)
Nie pytam już o pozwolenie, nie (mam dość limitów)
[Zwrotka 1]
Spełnia się wszystko, co chciałem mieć
Czemu mnie zżera niedosyt tak bardzo?
To chyba już tak na stałe jest
Zawsze się znajdzie coś, co masz ogarnąć
Zawsze się znajdzie się tu ktoś, co z pogardą
Przemówi głosem nienawiści
Dwadzieścia wiosen tu jestem dziś
I mamy nie proszę, wiesz, o napiwki
Choć żaden ze mnie Chief Keef
No co, się wcale nie boję przyszłości
Choć świat jest czasem za szybki
A my w nim ciągle skąpimy miłości
Bo można z niej czerpać korzyści
I wiesz, żeby to sobie wszystko uprościć
Na dystans biorę te panny i gości
Wiatr, jestem deszczem sawanny, a proszki?
Nie współpracuję tu z nimi w ogóle
Więc typie z tym odbij, mi nie imponujesz
Jak sam se wystrzelasz w swą głowę tą kulę
Bo ja od tej lufy oddzielam się murem
Chcę flotę na ruchy, a idziemy w górę
Więc duża to inwestycja, nie dla mnie okruchy
Nie zagram jak dureń, jak gadam już o ambicjach to