Quo Vadis
Portret
Opowiem Wam historię
Jak ze snu złego
Na skraju jaźni czasu
Przez Boga wyklętego
W opuszczonym domu
Żył starzec bez oczu
Miał dar - wyrywał dusze
Na płótna je przenosił

I kiedy stałem tak u drzwi wahałem się
Do farby wlewał krew i mieszał modląc się
Przeklęty dzień gdy z nim spotkałem się

Gdy portret już do ściany został ukrzyżowany
Na moim ciele rosły nie zabliźnione rany
Nocą słyszałem szepty, krwawiły moje rany
Z każdym dniem mocniej czułem się oszukany

I kiedy widzę jak on nienawidzi mnie
Z mych ran się leje krew a on uśmiecha się
Przeklęty dzień gdy z nim spotkałem się