Votum
Jestem
Chłodne oko krwią zachodzi już nad dachami
Kropla pasji, smuga pragnień, żalu, gniew i złość;

Siła uczuć wobec zimnej kalkulacji
Noc nadchodzi i ukoi niespokojny dzień

A gdy noc, ja otwieram kokon
Teraz nic nie zrani mnie

Noc nadchodzi i otuli strach chłodnym kocem
Nagle stał się siną zjawą statystyczny ktoś
W nocnym mroku wszystkie twarze są tak jednakie
Prawda, równość, tajemnica, gdy nadchodzi mrok

A gdy noc, otwieram kokon
Teraz nic nie zrani mnie
Kiedy noc, teraz nikt nie widzi dalej

Pod osłoną cienia szarzy kochankowie
Nabierają nowych barw, odsłaniają swoje twarze
Oczy są wrotami marzeń, usta plotą w dzikim tańcu
Przez chwilę on wierzy, że kocha, ona wiecznie wierna
Cienia zew, wychodzą z dziupli;
Cienia zew, zdzierają maski
Teraz nic nie zrani mnie
Teraz nic nie dotknie mnie

Teraz nikt nie widzi dalej
Teraz nikt nie rozumie więcej
Teraz nikt śmiać się nie będzie
Ze słabości wszyscy słabi
Teraz nikt nie sięga wyżej
Wszyscy boją się tak samo
Węszę mgłę, wychodzę w nią
Nieznanym skóra parzy

Jestem

A gdy noc, ja otwieram kokon
Nic nie zrani mnie