Toczek
Nie Przychodź Za Wcześnie
Tylko nie przychodź za wcześnie
To wszystko szybko tak biegnie
Iść stąd nie chce, zniknąć w piekle
Miałem rozbłysnąć jak pierścień
Lecz jestem statystą na stercie
Upadłem nisko, choć nie chce
Niestety czysto mam w sejfie
Nie przychodź za wcześnie, daj mi chociaż spłacić długi
Z długami we wspomnieniach będę kurwa taki głupi
Nie powiedzą Ci, że ducha walki lubił
Lecz, że narcyzm zgubił, plus te flaszki i szlugi
Słyszę jak ktoś w dalekiej rodzinie mówi
"Uważaj na marzenia, bo skończysz jak wujek Marcin drugi"
Bardzo dużo zależy od szczęścia
Z pozycji zwycięzcy łatwo piszę się o zwycięstwach
Orzeł czy reszka? Stworzę czy przegram?
Dworzec czy perła? Milioner czy renta?
Posiadanie sensem życia
Przetrwanie ich zwycięstwem dzisiaj
Ustaw się w kolejce, zdychaj
I opowiedz ile doznałeś życia za życia
Za szybko nie przychodź po mnie
Chociaż wiem o tym, że przyjdziesz wtedy kiedy chcesz
Chciałbym się zestarzeć spokojnie
Ale dobrze wiem, że o tym wiesz
W mojej głowie tyle złych wspomnień
Prokurator w drodze, a na szybie krew
Lecz niczego nie chcę zapomnieć
Bo to stworzyło mnie kim jestem i zniknie gdy przyjdzie śmierć
Za dużo strachu w podróży, za dużo wiatru po burzy
Za mało słońca po deszczu, za dużo faktów co nuży
Za mało szczęścia o zmierzchu i łez po jej odejściu
Ale brzytwy się chwytasz, no bo nie walczy kto stchórzył
Opowiadali nam jak mamy żyć
Głośno szczekali, w zamian dostali smycz
Możemy się oddalić dziś wśród morskich fal i bryz
Płynąć po horyzont, nie widząc już ich
Wolności brakowało Ci lat
Szczęście w nieszczęściu się skitrało, czy jak?
Twój przyjaciel dziś dla Ciebie jak brat
Można płynąć w świat, jakby zostało 1000 lat jeszcze na to
To wzbudza uśmiech jak najlepsze lato
Oczy były pełne łez, dziś są piękniejsze za to
Życie czasem z nas zadrwi, ale
Jeszcze nie czas na zwijanie żagli