HVZX
Piramida zobowiązań
Oddychamy nikotyną przez maskę tlenową
W opadającym samolocie
Zmęczeni nawet sobą, zbyt obojętni na strach co potem
Pytają, co mamy w głowie, wybuchowy koniec
Poza tym kilka scenariuszy na szukanie resztki pokory w duszy

Czuję jak naciskam na spust, widzę na ścianie mózg
Tyle zdrowia straciłem na darmo, ale jak odpuszczę, będzie tak samo

Gdy puszczam wodzę agresji
Chcę to wszystko pieprzyć, ot tak
Po rodzinę, kobietę i skład
A niech płonie ten świat
Jedyna wartość jaką mam, to ja sam
Jedyny pewnik, puszczam bezpiecznik
Niech płonie ta piramida zobowiązań
Nawet jak to ostatni bezpieczny ląd
Już sam nie wiem, skąd jestem tak naprawdę
Każdą barwę próbuję zmienić w indygo
A łażę z czarno-białą kliszą, z czarno-białą wizją
Łatwo tak pogubić się w intencjach ludzkich
Nic nie jest tylko czarne albo białe
Odpuśćmy...
Pety pomagają odnaleźć się w myślach
Alko przekłamuje rzeczywistość, robi się czysta
Prosta, łatwa i szybka, jak moja eks
Do momentu, kiedy wstaję i widzę, jak jest... tak samo
Czuję jak naciskam na spust, widzę na ścianie mózg
Tyle zdrowia straciłem na darmo, ale jak odpuszczę, będzie tak samo

Czerwone oczy, jakbym nie spał od tygodnia
Albo jarał skuna w furze przy zamkniętych oknach
Zmęczenie powoduje już halucynacje
Widzę siebie w grobie albo jako filar w rap grze
Dwuznacznie widzę swój los, jak głos bliskich
Nie wiem, czy mnie bronią, czy blokują dla rozrywki?
Boję się paranoi jak wielu pijanego ojca
Czuję strach, jak ty o matkę, gdy na chacie burda bez końca
Mówię to samo co zawsze
Choć to krótkowzroczność, jest tak samo jak zawsze
Widzę, gdzie dotarłem, pytam, gdzie jest duma
Nie mam jej w sobie, odkąd mam krew na butach
Życie... zachwyca, albo to jest dualizm
Nie wiem, czy zostawić was, czy być z wami
Być z wami...
Jak przy pierwszej płycie czuję miłość i nienawiść
Kumasz, o co chodzi? Jesteśmy tacy sami przecież

Czuję jak naciskam na spust, widzę na ścianie mózg
Tyle zdrowia straciłem na darmo, ale jak odpuszczę, będzie tak samo

Żyjemy impulsywnie w jednym tonie
Jak sygnał w telefonie
Którego nikt nie odbierze, to koniec
Zostaje nam rozsądek