Kali (POL)
O tym co widzę / What these eyes can see
[Verse 1: MC Eiht]
Jeah, Blue Stamp Official, DJ Decks, CMW, you know?
Trying to see money that's danger
Shooter from afar now that's a long ranger
? Loc, n***a with an attitude
With a bad thick bitch that's a bad dude
? till it be no stress
Invest bread so the mic I bless
Can I get mine ya'll remember the time
Ready on the front line so fine
Jeah Loc refill the Cognac
Getting bread n***as don't know how to act
The story so non-fiction
True story money be my key to addiction
Conflict, it's all over one shot
Regulators knee deep in the fucking plot
One spot what a motherfucker coming for
Compton all day Jeah let 'em know

[Scratch]

Original baby gangsta, westside, westside
Looking at the CBD trying to see these


[Verse 2: Bonson]
No siemasz typie, czas na drugie volume
Bonson, Ty nic nie bój, podejdź bliżej jak stać lubisz w ogniu
Lapsy znowu mówią brednie się nie spinam nawet
I w sumie zapominam tak jak sny nad ranem
Hajs rządzi wszystkim, banał stary jak te naje z Boston
Zawiodłem, spoko jeszcze se poczekasz na mnie pozdro
Oddycham rapem, żyje rapem Ty nie dygaj
Zatem jak tu tylko zechce zrobię se naszyjnik z czaszek łaków
W sumie nie muszę udowadniać nic wam
Skill jak igła, w stogu siana ją znalazłem, przyznam
Historię moich błędów możesz se wyczytać w bliznach
Albo w zwrotkach, bo tu każda z nich to jakbym ciąć miał
Wejdź do środka, usiądź, zapal, wypij, zamknij oczy
Opowiem baśnie Ci tysiąca jednej z czarnych nocy
Moje demony twardo ze mną, chociaż mam ich dosyć
Każdy mówi co mam pisać, a ja chciałbym skończyć

[Scratch]

[Verse 3: Pih]
Taki podły mamy świat, lepiej broń swą odbezpiecz
Oni przyjdą nocą, wyjdą na twoją posesje
Ty wybrałeś szminkę, ja nie byłem maminsynkiem
Budowałem mury, wrogowie pokryli je tynkiem
Ścieżka zdrowia do lochów, lecz zostawię im sznurówki
Robione miękkim kablem, te ich słodkie radiówki
Te pacynki na srebrniki będę chciał to dziś ich kupię
Nie sztuka mieć ich w garści, oni żyją z dłonią w dupie
Jestem mieszczuchem, pod nogą muszę czuć chodnik
A fiut wypycha lewą kieszeń moich spodni
Na zawsze głodny i mi nie mów, że się chmurzy
Bo byłem w swoim życiu po obydwóch stronach burzy
Dla swoich ludzi, dla mordeczek moich
Bo jestem stąd gdzie widzisz śmiech, a tak naprawdę boli
Chciałbyś stąd uciec, wreszcie poczuć się bezpieczny?
Dwie paki na budziku, a ja zaciągam ręczny