Kali (POL)
Potrzeba nieba
[Zwrotka 1]
Dziś nie chcę słyszeć już zgiełku za oknem
Czarne niebo, spaliny, ulice mokre
Telefon napiera ale go nie odbieram
Miejski byt w skroń mnie uwiera
Wszystko dookoła wydaje się obce
Rozmazane jak na niewyraźnej fotce
Babilon zniewala, więc lola dopalam, pardon
Ale ja dzisiaj stąd wypierdalam
Airmax na nogach jest, skitrany worek jest, Ganja Mafia antypies
Ku przygodzie jak Jonny Quest
Do domu się oddalam, temu co przede mną mówię salam
Idę tam gdzie słońce, gdzie nie pada deszcz
Gdzie natężenie decybeli lekiem dla uszu jest
Gdzie nie dosięgną mnie zakazy i praw cały kodeks
Chciałbym już tam być ale nie kończy się tekst, bo

[Refren]
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba

[Zwrotka 2]
Codzienne życie zostawiam w tyle dziś
Byle do przodu, byle przed siebie iść
Ciągle szukam miejsca swego ukojenia
Za duży gwar, chcę dla siebie trochę cienia
Wszystko co ważne teraz nie znaczy nic
Pośród betonu dłużej nie mogę gnić
Ile kroków jeszcze mam do postawienia
Aby osiągnąć stan umysłu oczyszczenia
Idę tam gdzie słońce, gdzie nie pada deszcz
Gdzie natężenie decybeli lekiem dla uszu jest
Gdzie nie dosięgną mnie zakazy i praw cały kodeks
Chciałbym już tam być ale nie kończy się tekst, boo
Idę tam gdzie serce bliżej Boga jest
Gdzie mogę dotykać chmur, gdzie wartość traci kesz
Gdzie nie sięga Babilon, ani systemowa wesz
Chciałbym już tam być ale ciągle...
[Refren]

[Outro]
Idę, idę, ciągle idę tam
Idę, idę, ciągle idę tam
Idę, idę, ciągle idę tam
Idę, idę, idę ciągle x2