[Zwrotka 1: Włodi]
Nie ma załamka - każdy ma takie chwile
Chce zostawić to wszystko, to życie, kupić bilet
I odjechać bez względu na rezultat
Pewnie bym to zrobił gdyby nie moja córka
Po pierwsze chce żeby zdrowa rosła
Chce dać jej więcej niż sam mam, niż dostatku posmak
Nie chce jak prostak z rapu robić rzemiosła
Ale chce zarabiać i nie robić z siebie osła
To jest to piętno zwane honorem
Mogę skończyć sam z nim, z pustym talerzem na stole
To jest ryzyko cóż ja to biorę
Bo kawałków o melanżach na single nie pisze
Pod blokiem w kapturze wole faktów być bliżej
A faktem jest walka o byt i o luksus
A wstyd to jak jej nie podejmę i na wózku
Będę musiał pchać jakiś złom do skupu
I klął na te kurwy w sejmie co kradną naszą flotę
Chce ich zmieszać z błotem
Czas wystawić na ulice prezydencki fotel
Czujesz brak domu? Mnie męczy ten temat
Tysiące młodych rodzin ten sam schemat
Coś przytnę na koncertach coś na tantiemach
I tak w tej sprawie jestem jak denat
Ale nie odrysujesz kredą konturu na betonie
Jeszcze mam gniew pulsują skronie
Schowaj tą brzytwę Włodi nie tonie, to nie koniec