Siwers
Szaman
[Zwrotka 1: Kosi]
Bum bum bap wokół betonowy las
Jestem tu w chuj lat – kat sezonowych gwiazd
Witam was, to mój świat hipnotyzuje tłumy
Działam na was jak kwas, otwieram wam umysł
Słychać bim bam bom wrogom bije dzwon
Lepiej znikaj stąd nadciągam jak sztorm
JWP to mój dom, płonie w nim ognisko
W górze widzę las rąk, wciąż trwa tu widowisko
Poczuj ten chłód, to dziki dziki wschód
Na koncertach w chuj publiki w chuj dziki dziki tłum jest tu
Daj mi sekundę, znów wpadłem w trans jak szaman
Przeprowadzam szturm, to na fałsz jest zamach
JWP crew jest tu i ta mistyczna melodia
Znów czuję, że frunę tu innych rap to parodia
Zamieniam tu ludzi w słuch, słabych MC's mi nie żal
Ja ścinam im skalpy z głów, zwłoki nabijam na pal
Żar z mojego serca wylewa się tu na bruk
Te wersy są jak modlitwa, a hip-hop to jest mój bóg
Wokół betonowy las, przeprowadzam tu egzorcyzmy
Kat sezonowych gwiazd, wezwał mnie pierwotny instynkt
Te zwrotki nigdy nie będą miały kagańca
Jeśli słowa są więzieniem, ty słuchasz mowy skazańca
Skazany na rap cenię swą wolność ponad wszystko
Mam plany na hajs i wiem, że cel jest bardzo blisko
[Refren]
Troszkę boom boom bap i bim bam bom
Tutaj ram pam pam pam oraz swigili swigili bom
Dużo eeeelo i blam blam bidibam
Dlatego lalalilalilala

[Zwrotka 2: Siwers]
Tu nie wróżbita Maciej, a Siwers rymu znachor
Ze mną nomadzi, apacze mikstury pełen flakon
Mam tu wersy, nie Versace, wack MC jem jak tacos
Mój teren chmur drapacze, tnę jak Saharę Czachor
Prestidigitator w krainie dzikich węży
Z JWPlemienia MC rapowy czarnoksiężnik
Kiedy w nowiu Księżyc rusza rymów karawana
Nie ma tabu dla szamana w małym palcu mam almanach
Pogrzebana twa stylówa, wybacz #Gravediggaz
Jakaś strzyga gotuje wywar z twoich przywar
Mi to ryba gdy wychylam z czary zajzajer
Tańczą wtedy lwy, hieny, poczwary, szakale
Zaklęcia prastare zna je też dyskdżokej
Hipnotyzuję wiarę, niesiemy razem totem
Serca jak sopel, dodaj wątroby z tytanu
To plus cztery osiem a.k.a. kraina szamanów

[Zwrotka 3: Łysol]
Tłum do rytmu się buja, akurat na tym znam się
Odprawiam rytuał, oni w głębokim transie
Aż uda nam się spotkać samych bogów
Scena to ołtarz w ofierze składam wrogów
Ostrzegam zawczasu wystarczy jedna kropla
Słuchasz przeklętych tracków, niejeden dostał hopla
To coś jak zupa z kwasów, a ty wpadłeś do kotła
Lub poszedłeś do lasu i zjadłeś w chuj pejotla
To dla wszystkich moich współwyznawców
Którzy walą do dna i palą w chuj siuwaksu
To lek na absurd, my w odmiennym stanie
I weź zaproś panie na plemienny taniec
Szczur daje mi mikstury bez substytutów
Zabijam głos cenzury, tak jak tutsi hutu
I zrób mi trochę miejsca, bo się odpaliłem
A JWP/BC sekta niech dalej rośnie w siłę
[Zwrotka 4: Ero]
Gdy ja wbijam z wokalem tańczą trolle i krasnale
Słyszę polej i nalej, tu diabeł serwuje szalej
Paru gości tu jest stale, a lokal jest zawsze pełny
Wczuwają się w bębny wszystkie me zacne gęby
Instruktaż jest zbędny jesteś tu i grasz z nami
Często lekko wygrzani jak druid Panoramix
Czerpie energię zewsząd, stylówę ma najlepszą
I śmieszą mnie te bolki, co się w spodenki nie mieszczą
Możliwe jestem stary choć czuję się wiecznie młody
Znam tylko lepsze kody jak mieć przygody i wiesz
Pieprzyć głowy gadające za plecami
Jestem jak Vlad Palownik oni na nich z uśmiechami
Dobre klimaty z nami i nie trza mi ayahuaski
Tutaj do laski chcą klękać nawet osiemnastki
Blask i splendor od tej ekipy aż kipi
A ty sama się nie tyrlaj zapraszam do tipi