[Verse 1]
Pamiętam ten moment, kiedy po raz pierwszy
Zapaliłem fajkę, nie był najpiękniejszy
Podstawówka, brak mi już tych czasów
Niektórych od lat nie widziałem ani razu
To były czasy, brak mi w kurwę dzieciństwa
Dziś znów się wkurwię, jak mnie spisze policja
Wtedy bez problemów, bez wczuty na życie
Chcę wrócić tam, taki ze mnie marzyciel
Pamiętam moment, wziąłem piłkę w dłonie
W czasach kiedy mogłem się bujać z Jacksonem
Już nie grałem w nogę, ta jedna miłość do kosza
Zarywam noce przed monitorem, pijąc browar
Dziś, Where Amazing Happens
Jakieś sześć lat temu jarałem się VNMem
Dupy z TV, Drzwi to dla mnie klasyk
Brak mi tego, chcę wrócić w tamte czasy
[Verse 2]
Biorę piłkę, telefon do ziomka, no i jazda
Na bojo, gdzie kiedyś był beton, teraz tartan
To tam właśnie dojrzała zajawka
Pamiętam, jak graliśmy w basket przy rapsach
To była akcja, wtedy czułem się pięknie
Internet profesor ze scaleitem
Zamazane obrazy, smutna brachu opcja
Za te czasy spalę jointa na dachu wieżowca
Ta, ej, bo to już nie wróci
Nawet ciężką pracą nie przywrócę ludzi
Brak mi tego, dziś znowu, gdy uderzam w miasto
Nie opiszę tego ziomuś, żadną szesnastką
Brak mi bardzo, już nigdy nie poczuję
Jak to jest być, jak mały dureń, w sumie
Jestem małym durniem, który wszedł w dorosłość
Kurwa, brak mi tego i nie mogę się cofnąć
[Verse 3]
Ej, co to w tamtych czasach był przypał
Wehikuł czasu, by się chyba przydał
Ta, życie to kawał pojebanej imprezy
Chcę się cofnąć i jeszcze raz to przeżyć
Drugi raz się pouczyć na błędach
Chcę się cofnąć, ale w życiu nie ma backspace'a
Brak mi tego, brak mi we mnie dziecka, czasem
Ale to były czasy, bracie
[Outro]
Chyba nikt, nie wie tak
Że mi wciąż, czegoś brak
Chyba nikt...