Karwan
Za najlepsze akcje
[Zwrotka 1: 2sty]
Dwa S do T do Y; jestem brakującym trybem, który ruszy mechanizm
Najlepsze akcje w życiu są za nami, przed nami
Nie ma nic za nic, wypada kochać banknot
Ale wpadam do niej, bo tej chwile są za darmo, eeej
Chce grać, zwiedzić cały świat
Choć widziałem w życiu więcej niż Ray Charles
Cofnij czas, przekręć, odpowiednio ustaw swoją akcję
Wskazówki leżą na wskazówkach
Ja rzucam do kosza, potem rzucam się na szyję
Jedynej kobiecie, przy której czuję, że żyje
I się garbię, bo noszę to wspomnienie na plecach
Lub dlatego, że ona lubiła się na nich wieszać
Ja to ten dzieciak bez trosk od początku
Bez rozsądku, szare komórki na szarym końcu, bo
Gdy na mandacie się podpisałem HG
Wtedy nie wiedziałem, że będę miał za to sprawe
I miałem rzucić czystą, jak wyszło – sam wiesz
Trafiłem nią w siatkę jak New Jersey Nets
Więc za te chwile przechyle kielich znów
Alko w ruch, zdrowie głów, KRW – Fabryka Snów

[Zwroka 2: Karwan]
Karwan, Tłusty Kot i Tyta; dziwisz się jak kardynał
Najlepsze akcje jak Van Basten w AC Milan
Ja się nie spinam, a adrenalina
W żyłach trzyma się jak mur w Chinach
W szóstej klasie spierdalam najebany przed psami
Blondyna, a bić umiała jak Laila Ali
W Austrii turnieje, byłem goalkeeperem
W Chorwacji też miałem być Schmeichelem, wiesz
Czasy wakacji, obwód Kaliningradzki
Gołdapski raj przemytu, litry i paczki
Latałem jak Messerschmitt co weekend na bombie
Byłem gotowy na wojnę, bitwę na wolne
Bursztynów Żebrowskiego, Grota-Roweckiego
Locha na blokach, trzymaj chłopak rezon, ej
Najlepsze akcje, co oni o nas wiedzą
Trzeba być z nami, robić to, eloo!
[Refren / Cuty: DJ DBT]
Joint, bro, cipka i wszystko co najlepsze
Wszystko, wszystko co najlepsze, i wiedz, że
Kiedy rap daję na bloki
Trzeba być z nami, robić to, żeby wiedzieć

[Zwrotka 3: Bojkot (Belmondo)]
Standard akcje, wakacje w Vaterlandzie
O 14 pod teatrem na popychawce
To było lato, dozowałem pierwszy flakon
Co trzeci z tamtych ryjów to dziś desperado
Trzymałem fason i trzymałem z tamtą bandą
Pierwszy czort jak joint – robiony był outdoor
A nie w łóżku, ale chuj w krój
Nie mam smutków, choć przypałów miałem multum
Przez tyle lat naruchałem w chuj bydła
Widziałem gaz, nieraz dostałem w cymbał
Bawiłem w willach, kwadratach i na klatkach
Znam się na baletach jak Isadora Duncan
Prawdziwy thug life, wiesz, jestem tough guy
Choć nigdy nie jeździłem po pijaku bez prawka
Robiłem sztosingery, to nie kres kariery
Wiesz, nie spocząłem na laurach jak Fred Perry
Teraz odpierdalam jak kiedyś, albo bardziej
Jeszcze będzie czas mierzyć czas Schaffhausen
[Zwrotka 4: Kot Kuler]
Siedzę na balkonie, palę szluga, piję colę
Myślę o wieczorze, ma być dobrze, cokolwiek
Ławka, dachy, Mok, polej, gramy rap, człowiek
Płoną gramy i leją się alkohole; poł poł poł poł!
Chodź, zabiorę cię właśnie tam
Gdzie czas odmierza zawartość butelki
Ziomki ślinią bletki, a [?] mają relaks
Jak stopa za Gierka, jak wpychamy rapik
Jak idziemy zapić, zawsze na stopro
Nigdy na raty jak plazma twoich starych
Czas rozjebać kosmos, jak koks w nos, mów mi Gagarin
Pakuję graty, lecim na grubo jak fatcapy
Za najlepsze akcje, za siostry i braci tych niesprzedajnych
Łatwopalnych jak zapałki

[Refren / Cuty: DJ DBT]
Joint, bro, cipka i wszystko co najlepsze
Wszystko, wszystko co najlepsze, i wiedz, że
Kiedy rap daję na bloki
Trzeba być z nami, robić to, żeby wiedzieć