Karwan
Dzieło
[Zwrotka 1: Pikers]
Ulica mokra z wierzchu, od deszczu, ona od środka, no i to pozna dzisiaj
Wpada, by głos usłyszeć, swoim jękiem rozbić ciszę
Bosko piszczy, znowu ją liżę, dopycham dłonie pod spódnicę
Obok pieprzą obłudnice, ona lubi, że się z nią nie liczę
Bardziej chce mnie, gdy z nią nie piszę, skacze serce, aż chodzi t-shirt
Chce, bym pokazał jej miejsce, nie o wycieczce mowa
Blokuję chwilę jej ręce, powie, że nie chce, nogi podetnę
Zatrzymam kroki, ponętne chwile, też fonem to kręcę
To tylko trailer, ona chce resztę, mam już jej soki na ręce
Nic nie ominę, jestem wszędzie, uczyniłem ciebie swoim zajęciem
Zrobię to tak, że nie będzie już siły, by robić coś więcej
Jestem samcem, ona zmięknie, lubię fance obić bęben
Ona jest moją największą, dla mnie jest wolną powierzchnią
Zrobię z niej dzieło, dzieło, dzieło, dzieło, dzieło

[Zwrotka 2: Karwan]
W tobie cię szukam, nie w innych, bo nie ma tutaj niewinnych
Chodnik tu kwitnie jak lilie, kiedy położysz tam stopy na chwilę
Muszę być silny, kiedy od ciebie już dzielą mnie mile
Nawet gdy więcej nie będziesz, to wiedz, że zostawiłaś ślady jak style
Złote włosy twe, w słońcu mienią się, wdycham piękno z niej
Oczy śmieją, wtem znika Heron, ej, tylko jedno wiem
Ty to serio tlen, czyste sedno tchnień, wichry zerwą się
I rozwieją mgłę, ty to arcydzieło ej, ty to arcydzieło, ej
Wszystkie gwiazdy przy niej bledną więc, niech to teraz każdy rejon wie
Karwan i Piki to ogień
I nagram hity, ziom, o niej To od nas na nieśmiertelność, tylko to łączy mnie z Bogiem
Chciałbym coś wiedzieć na pewno, chciałbym coś wiedzieć o tobie
Mam w sobie miłość tą jedną, stworzę ją sobie na swoją podobę, zrobię z niej dzieło