[Zwrotka 1]
Jestem ziemią stąpaj po mnie twardo, jeśli musisz
Jestem glebą, ale nie kop we mnie jeśli nie chcesz umrzeć
Mam nad sobą życie, choć mieszkają we mnie trupy
A pod skorupą bomby mam, przykryte przez nasturcję
Jestem wodą, cmentarzem U-Bootów, syrenim domem
Ty nie stąpaj po mnie twardo, jeśli nie jesteś Bogiem
Mam, w sobie cierpliwość i siłę by stać się lodem
Jestem obojętny na pęknięcia kiedy płonie ogień
Jestem wiatrem, nie dotkniesz, nie złapiesz mnie za włosy
Możesz tylko obserwować skutki mojej obecności
Jestem tworem samoistnym, energią w atmosferze
Nie okiełznasz mnie, jeśli nie masz władzy nad ciśnieniem
Jestem ogniem, zdolnym by rozgrzewać i parzyć
Byłem na górze Synaj jeszcze przed nadejściem Syna
Jestem symbolem zniszczenia i narodzenia wiary
A odkąd płonę nad głowami, ma legenda jest żywa
[Refren]
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi
[Zwrotka 2]
Jestem ciszą, inspiracją poetów, hałasu antonimem
Możesz mnie zagłuszyć wtedy stracę na sile
Jeśli chcesz swoim krzykiem, uczynić mi krzywdę
Wiedz że wrzask męczy dusze a i tak w końcu ucichnie
Jestem światłem, chcesz mnie wyrzucić będąc cieniem
Choćbym był ostatnią iskrą to i tak ja rzucam ciebie
Jestem drogowskazem dla tych, którzy pobłądzili gdzieś
A na końcu drogi, w ciemnej dolinie przyświecam cel
Jestem burzą, grzmię mam wpisane to w naturę
Jak odchodzę to oddycha ci się lżej (lżej)
W kroplach deszczu widzę resztki ludzkich sumień
I ciskam w nie pioruny, bo się zachłysnęły snem
Jestem wiarą, czasem ludzie tracą mnie na zawsze
I biorą pod wątpliwość to, czego nie doświadczyli zmysłem
Ciepło nie jest namacalne, co nie znaczy że jest martwe
A nawet gdyby było, to kiedyś musiało istnieć
[Refren]
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi
[Zwrotka 3]
Jestem smutkiem, głęboką depresją, wynikiem klęski
Jestem skutkiem pierwotnym samodestrukcji wewnętrznej
Jestem brakiem rozwiązań, na każdy problem społeczny
Tak bardzo łatwo jest mnie uśpić - wtedy zmieniam się w furię
Jestem złością, ty możesz próbować mnie tłumić w sobie
Przez zaciśnięte pięści i ość stojącą w gardle
Jestem gniewem co napręża do granic struny głosowe
W końcu wyjdę z ciebie, niszcząc twierdze którą zbudowałeś
Jestem strachem, przyczyną byś w siebie mógł tchnąć odwagę
Zwiastunem białych flag które haniebnie wznosisz
Jestem impulsem do działania abyś krwią spowił szablę
Albo oddał się ucieczce, kalecząc przy tym stopy
Jestem miłością, antidotum dla stresu
Dla obecności w próżni, pragnieniem oddechu
Jestem opaską Temidy, sygnałem świetlnym dla ślepców
Nie znikam, choć czasem blaknę wraz z upływem sekund
[Refren]
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi
Jesteśmy zbyt łatwopalni na ten świat, zbyt łatwopalni
A ja się czuje zbyt nietykalny znów nietykalny
I może to mnie kiedyś zgubi
Ale nikt nie pada martwy w życiu, po raz drugi