[Zwrotka 1]
Ciągle się uczę nie sporadycznie, nie z poradników
Nie moja wina że niesforne ze mnie bydle
Przypuśćmy że o relacje się troszczę zwykle
Ale niech ona się troszczy o swoje dobre imię
Nie moja sprawa co opowiada po tym jak wyjdzie
Nie moja sprawa co potem pomyślą o niej inne
Stoję po przeciwnej stronie barykady
Mam pimperskie zasady co nie czyni mnie pimpem
Zimna krew to wynik syntezy
Wrażliwości i genów plus szczypty Warszawy, kmninisz
To nie urząd, w którym myślą schematycznie
Nie mam ciśnień, daję ciut więcej tym które zasłużą
Chuj, bezczel, wieśniak, przestępca, psychol
Ile twarzy, tyle imion, co niektóre we mnie widzą
Nie wiem, wiem co ja widzę w niektórych i to niewiele
Niskie ciśnienie mam, ale może zechcę przyjść do ciebie
[Refren] x2
Bez zbędnych pytań mała, trzymaj się
Lub zrób coś by mnie zatrzymać, mała
Chuj go wie jaki będzie finał, mała
U mnie zawsze masz czego chciałaś, wiesz
[Zwrotka 2]
A każda która ma mnie za wsiura, pewnie ma rację
Z uwagi na to jakie im funduję atrakcje
Kuba frustrat unika lustra na kacu
Zyskuję pół kartki tekstu, próbując ustalić ile tracę
One mają mnie w piździe jak wpadają do mnie skute
Staram się być milszy, one mają mnie w dupie
Nie umiem rwać tępych srak, bo to mnie nudzi
Wiem jak zagłuszyć wrażliwość, chuci się nie da zagłuszyć
Na trzeźwo patrzę na nie krzywo, jak popiję prosto
Jeszcze szydząc z nich, w ostatnim geście zgody z trzeźwością
Potem budzę się myśląc, "znów mnie poniosło"
A widok mojej beauty słowo "beauty" pakuje w apostrof
Nie jestem wczuty w suki, w tłumy głupich groupies
Myślę paląc szlugi, wlepiając gały w sufit
Potem wychodzę na miasto, jakiś splif, łyk wódy
Drugi splif, ósmy łyk i kieruję wzrok na dupy