HuczuHucz
Czuję To We Krwi
[Zwrotka 1: Diset]
Nie chowam się w bloku, by pisać txt
Weź, nie dla tych, którzy widzą tylko biel i czerń
Nie kpij ze mnie, ty brawo
Ale z tej mieszanki barw aż bije po oczach szarość
Czuję we krwi chemię, po której rzygam albo kaszlę
Pozdrawiam ludzi, którym życie mija na poważnie
Zawsze [?] jutro, gdy świat jest gorzki
Karmię się nim, więc pluję żółcią
Po takich trzech dniach widzę mrok nie światło
Bo czuję jak się niszczę
A nie zbliżam się do boga
To tylko dobre hasło, bo czuję się antychrystem
A miałem żyć od nowa
Masz we krwi skill, by iść w górę mi mówi tylu
Ty, w piekle też mają chmury dymu
Ale krew mam wołyńską, charakter kuty w azbeście
I krew mam toksyczną kurwa, to przez tą chemię

[Zwrotka 2: HuczuHucz]
Mam ręce jak ziemia w Khali - są wyschnięte
I się trzęsą, w nie wbijali wenflon - nie czułem nic
Woni szpitali nie czułem, choć na sali kroili mięso mi
Nienawidzę przez to krwi
Nie czułem nic i to nie zasługa morfiny
I defibrylatora kiedy kopał prąd
Nie czułem nawet kurwa kilku połamanych kości
I nie czułem też litości od trzymających rąk
I kiedy czerwień krwi się zlewa z bielą fartucha
Zaczęła boleć dusza mnie pomału
Nieodporne na ból są uczucia
Zwłaszcza, gdy wysłuchasz zza drzwi dźwięk własnego kardiogramu
Życie jest tak krótkie - efemeryda
Dużo krótsze niż ten długi jednostajny dźwięk
Nie czułem nic uwierz, nie czułem życia
Za to moja przetoczona krew poczuła tylko śmierć