HuczuHucz
Świat Jest Mój
[Zwrotka 1]
Cierpię na bezsenność, choć to miasto to nie Seattle
Nawet gdy jest ciemno, w oknach widzę ten blask świateł
Mogę umierać co wieczór, i od nowa żyć co rano
Gdybym tylko tego nie czuł, jak paruje z krwi etanol
Świat jest mój, gdy codziennie siedzę pod tym blokiem
Ty przechodzisz obok, proszę nie patrz na mnie takim wzrokiem
No bo kiedy na mnie zerkasz, wtedy gapię się jak cieć
A nie potrafię powiedzieć, że nie chciałbym Ciebie mieć
Wiesz, pójść do bloku, zamknąć w klatce jak Myslovitz
I zostawić na zawsze, i zabronić wychodzić
Bo zazdrość i zawiść to polski motyw
Ja wracam na ulice, by znów poczuć szorstki dotyk
Świat jest mój, trudno może jutro nie dziś
Wiedz, że niewykorzystane dupy lubią się mścić
Wiem, że ten bezsens rozpieprzył bym w mig
Wiem, że ten świat jest głupi, ale lepszy niż nic

[Zwrotka 2]
Czasem się boję świata, żyję i gram ciągle w ciemno
I mam mały problem z nim, no bo on ma problem ze mną
Nie chcę wierzyć w nic, nie chcę kłamać że na Boga
Bo wątpię, że mnie rzuci na kolana jak Hulk Hogan
Te sytuacje wszystkie, gdy ziom daje mi bata
Ja mu daję za to dyszkę jak Tyszkiewicz Beata
Były błędy w pewnych sprawach, przyszli prawnicy plus trawa
Mamy prawo do szczęścia, ale nieszczęście do prawa
Chodź żyje co raz częściej daje mi znaki jak zodiak
Żeby kiedyś je ogarnąć, potem napić się do dna
Zobacz, może powoli już mam spinki na bejc
Ale chce go zrobić teraz albo nigdy jak Eis
Wydam płytę, co najwyżej sprzedam pudełko
Choć technicznie jestem lepszy niż ten pedał z siódemką
Wiesz minął rok, moje serce gdzieś z inną
I mój wzrok, który mówi że zmieniła nas bezczynność