HuczuHucz
Gdzie jest...
[Verse 1: HuczuHucz]
Założyła bluzkę z dekoltem i ze srebra wisiorek
Chciała mieć to coś w sobie i być piękna wieczorem
I ponętna i przyciągać męski wzrok
Nawet, była gotowa zrobić pierwszy krok
Na tej imprezie, na której będzie się bawić dziś dość długo
Urodziny koleżanki będzie tańczyć tam, pić grubo
Wyszła z domu miała z przyjaciółką spotkać się przy barze
Miały iść razem, lecz czas upływał na zegarze
Koleżanka już czekała od kwadransów dwóch
Chciała dzwonić lecz nie miała w komie hajsu znów
Więc poszła sama nie czekała
A w tym czasie bohaterka już siedziała sznurem obwiązana w aucie
I w lusterkach widziała setki mijanych drzew pobliskiego lasu
Wiedziała od razu jakich spodziewać się obrazów
Było ich trzech, zaczepili ją wcześniej na przystanku
Zwykły pech niby pytali o drogę
Przecież znasz te historię, potem wpakowali ją do swego auta
Czarnym passat alu felgi wiejski tuning na lampach
Może to budzić aplauz w niej budziło strach
Bo takiej historii nie wyśniła sobie nawet w snach
Jesienny wieczór, już wybijała jedenasta
Byli z innego miasta nadarzyła się okazja
Wyciągnęli ją z pasata w środku lasu na gwałt
Każdy taki napalony, że od razu ją brał
Pare godzin potem ona zapłakana cała we krwi
Oni ją zostawili, wsiedli w auto i uciekli
Ciemna noc, środek lasu i pohukiwanie sów
Chciała krzyczeć ale sił brak na poszukiwanie słów
Zimno bosych stóp, ile jeszcze będzie minut żyć ?
Cała naga w ciemnym lesie, a przy glebie minus trzy
Ledwo żywa gdy dziewictwo to już dla niej przeszły czas
Ale przecież nie tak wymarzyła ten swój pierwszy raz
Krew ściekała jej po udach, miała głowy zawroty
To pewnie po tym jak oni jej dali jakieś prochy. Zemdlała ...