[Verse 1: HuczuHucz]
Nieprzytomne spojrzenie, a w oczach dużo smutku
Wzrok skierowany w ziemię i nie zdaję sobie sprawy
Że znów nie będzie słodko, gorzko jest już w kubku
Choć coraz częściej sypię 4 cukru i dwie kawy
Dziś "zamknij pysk" mówią, "zamknij pysk"
Jak masz życie jak gówno, idź płakać sobie gdzie indziej
Trudno, nie bedą mówic mi jak mam żyć
Jak mam pić pójdą ze mną, a jak płakać - nikt nie przyjdzie
Pytam czy tu bedą oni ręczą, że tak
Potem wchodzi szereg spraw, których być tu nie powinno
Nie chodzi tylko o hajs, ale nie chcą mnie znać
Z tym że sam dużo wcześniej zapomniałem już ich imion
Coraz więcej znajomych, coraz bardziej samotny
I czasem pije sam z żalu, że nie mam z kim pić
2 miesiące nie napisałem ani jednej zwrotki
2 propozycje by wyjść na legalu, ale nic...
Rap nie dał mi szczęścia, dał trochę hajsu w dłonie
Co mam się nie przyznać, bo co kurwa nie wypada?
I amerykańska firma dzisiaj jest moim sponsorem
A jest we mnie taki stres że sobie nie wyobrażasz
I co mam kurwa znowu płakać ze jest mi niedobrze?
Daj spokój, nie przemęczaj oczu, szkoda twoich łez
Są ważniejsze sytuacje, gdy potrzebne są te krople
Kiedy opłakujesz pogrzeb, albo opijasz chrzest
Chciałbym płakać ze szczęścia i wylecieć kiedyś w przestrzeń
I widzieć równocześnie te lodowce i pustynie
Jak niewielu, za to wielu przeżyje w chuj bólu jeszcze
Kiedy wracając do domu poczują kadawerynę
- ty sprawdz co to, ale jak mniej wiesz to lepiej śpisz
Chociaż fartem dla ciebie jest już to ze śpisz w ogóle
Ja zasypiam o trzeciej albo czwartej albo dziś nie spię wcale
I nie płaczę już, choć znów sie dzielę bólem
Z Tobą...