Gucio
Klasyk
[Verse 1: Gucio]
Pierwszy numer był na mic'u od Skype'a - to pamiętam
Choć niewiele potrafiłem to nie straszna była klęska
Rap gram od serca, prawda przede wszystkim
Pamiętam pierwsze randki - kiedyś damy, teraz dziwki

Na ośce pierwsze fifki palone w stałym gronie
Robimy nadal swoje, każdy każdemu pomoże
Za gówniarza każdy problem rozwiązany bójką
Dzisiaj wiem, że nie warto, lepiej odpuścić durniom

Pamiętam w szkole trudno było mi usiedzieć
Na lekcjach było nudno, później walka o frekwencję
Liroya "Impreza" czy Peji "Głucha noc"
I nie zmienia się nic, Hemp Gru to jest to

Pamiętam te kawałki, mógłbym wymieniać ich wiele
Na bumboksie masa kaset przesłuchana przecież
Wracam do tych czasów dosyć często stary
Na zdjęciach wciąż przewija się masa dobrych twarzy

[Verse 2: JEDENZET]
Wierz mi lub nie ja byłem między nimi
Kiedy wybrałem tekst dotknąłem wiedzy, kminisz?
To było zawsze wokół mnie, nie miałem wpływu na to
To co stało się wtedy równam z iluminacją

Czułem się jak Orville i Wilbur
Kiedy pierwszy raz chciałem się odbić na boisku
I choć porównać to mogli, wziąć w cudzysłów
Oprócz połamanej nogi nie naliczyłem tych piór

Pogubiłem je wszystkie, spadłem na pysk
W kierunkach zrobiłem czystkę, chciałem w rap iść
Zrozumiałem, że to było wciąż tu ze mną, zawsze
Od betonu mnie uchronił Air Max brand

Od tamtej pory więcej płyt mam niż Ci, którzy plują
Wiec zamiast mnie negować w zazdrości ciśnij pióro
Nadrobiłem braki to przez to liczy się
Podwójnie, że łapę zdobi mi ze stolicy Deszcz